Obiecujące wyniki pierwszych prób poszukiwań ludzi z użyciem drona. Nyski WOPR jest pierwszą jednostką w regionie, która posiada taki system
Nyscy ratownicy wodni zadowoleni z innowacyjnego systemu poszukiwania ludzi z powietrza. Dzięki dronowi i oprogramowaniu wykorzystującemu sztuczną inteligencję możliwe jest znacznie szybsze dotarcie do potrzebujących pomocy.
Innowacyjny system został opracowany przez naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego, a nyski WOPR jest pierwszą jednostką ratowniczą na Opolszczyźnie, która wykorzystuje to rozwiązanie. Prezes organizacji Jarosław Białochławek wskazuje, że na razie nie było potrzeby używania systemu w celu ratowania życia, jednak przeprowadzone testy są bardzo obiecujące.
- Dron obejmuje bardzo duży obszar, w krótkim okresie robi masę zdjęć i program sam weryfikuje, czy na tym zdjęciu widać coś, co operatora powinno zainteresować. Z 400 zdjęć, które z nalotu wychodzą trudno by było, żeby operator w ciągu 5 minut wszystko przeanalizował, a tak program wskazuje na przykład 20 zdjęć, które powinniśmy przejrzeć - tłumaczy.
System pozwala też zwrócić uwagę operatora na elementy, które w pierwszej chwili mogą nie być dostrzegalne gołym okiem.
- Lecieliśmy wzdłuż brzegu i wtedy system wskazał miejsce, gdzie ktoś się ma znajdować. Powiem szczerze, że dopiero na maksymalnym przybliżeniu zauważyliśmy, że jest tam wędkarz ubrany w panterkę i system wskazał - jako odróżniającą się od terenu - jego czapeczkę - dodaje prezes.
Oprócz odnajdywania zaginionych, oprogramowanie pozwala także na tropienie kłusowników. Kontrolę w tym przypadku ułatwia fakt, że system może rozpoznawać nie tylko sylwetki ludzi, ale też na przykład rozstawione sieci rybackie.
- Dron obejmuje bardzo duży obszar, w krótkim okresie robi masę zdjęć i program sam weryfikuje, czy na tym zdjęciu widać coś, co operatora powinno zainteresować. Z 400 zdjęć, które z nalotu wychodzą trudno by było, żeby operator w ciągu 5 minut wszystko przeanalizował, a tak program wskazuje na przykład 20 zdjęć, które powinniśmy przejrzeć - tłumaczy.
System pozwala też zwrócić uwagę operatora na elementy, które w pierwszej chwili mogą nie być dostrzegalne gołym okiem.
- Lecieliśmy wzdłuż brzegu i wtedy system wskazał miejsce, gdzie ktoś się ma znajdować. Powiem szczerze, że dopiero na maksymalnym przybliżeniu zauważyliśmy, że jest tam wędkarz ubrany w panterkę i system wskazał - jako odróżniającą się od terenu - jego czapeczkę - dodaje prezes.
Oprócz odnajdywania zaginionych, oprogramowanie pozwala także na tropienie kłusowników. Kontrolę w tym przypadku ułatwia fakt, że system może rozpoznawać nie tylko sylwetki ludzi, ale też na przykład rozstawione sieci rybackie.