Sąd jednak rozpozna sprawę Łukasza Śliwińskiego, postrzelonego przez nyskiego policjanta w 2014 roku
Nyski sąd jednak zbada sprawę z subsydiarnego aktu oskarżenia przeciwko policjantowi, który w grudniu 2014 roku strzelał do samochodu prowadzonego przez 22-letniego wówczas Łukasza Śliwińskiego. Prokuratura chciała umorzenia, sąd się na to nie zgodził, ale kiedy proces miał ruszyć, to na pierwszym posiedzeniu sąd uznał, że dowodów nie ma i sprawy nie będzie.
- Sąd Okręgowy w Opolu korzystnie rozpoznał zażalenie Łukasza Śliwińskiego - mówi jego pełnomocnik Łukasz Wójcik.
- Opolski sąd uznał, że istotnie sąd nie może wydawać wyroku, bo tak należy traktować to postanowienie, bez zetknięcia się bez pośrednio z dowodami. Sąd Okręgowy w Opolu uznał, że te dowody, które dotychczas zgromadzono, nie pozwalają na to, jak zrobił to sąd rejonowy, aby z góry założyć, że są one niewystarczające do ewentualnego skazania, w tym przypadku już oskarżonego, funkcjonariusza policji - dodaje mecenas Wójcik.
Teraz Sąd Rejonowy w Nysie będzie musiał rozpoznać sprawę, przesłuchać świadków i zbadać dowody zebrane w subsydiarnym akcie oskarżenia.
- Sąd Okręgowy uznał, że decyzja nyskiego sądu była nieprawidłowa - mówi rzecznik opolskiego sądu Daniel Kliś.
- Zdaniem sądu okręgowego ocena, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez tego interweniującego funkcjonariusza policji i w konsekwencji spowodowania obrażeń u pokrzywdzonego, wymaga przeprowadzenia postępowania dowodowego na rozprawie. Dlatego ta decyzja o umorzeniu postępowania na tym wcześniejszym etapie była nieprawidłowa. Dopiero po przeprowadzeniu postępowania dowodowego należy wydać wyrok. Oczywiście odpowiedni do wyników tego postępowania - dodaje sędzia Daniel Kliś.
Przypomnijmy, do tego zdarzenia doszło w grudniu 2014 roku. Policjant twierdził, że kierowca chciał go przejechać. Wtedy oddał dwa strzały, a jedna z kul przebiła płuco mężczyzny. Ostatecznie prokuratura uznała, że Łukasz Śliwiński nie chciał przejechać policjanta, a funkcjonariusz oddając strzały nie przekroczył swoich uprawnień. Teraz sprawę zbada nyski sąd.