Optymizm wśród rolników panował do wczoraj, zanim nad regionem nie przeszły ulewne deszcze z gradem
- W pewnych gminach regionu sytuacja jest dramatyczna, nie ma tam co zbierać - mówił w rozmowie "W cztery oczy" Leszek Froelich, prezes rolniczego samorządu na Opolszczyźnie.
- Do wczoraj byliśmy optymistami jeśli chodzi o żniwa - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" Marek Froelich prezes Izby Rolniczej w Opolu. - Wczoraj spadł ulewny deszcz, jest mokro, w wielu miejscach spadł grad. W pewnych gminach sytuacja jest dramatyczna, nie ma co zbierać. Mowa między innymi o Kluczborku, Wołczynie i Oleśnie. Ale tam, gdzie wczoraj nie było ulewnych opadów deszczu, plony zboża powinny być dobre - dodaje.
- Musimy poczekać aż zboża wyschną. Jesteśmy na początku prawdziwych żniw i do wczoraj wieczorem wszyscy byliśmy sporymi optymistami, rok się zapowiadał jako rok średnio statystycznie nie najgorszy. To, co dotąd zebraliśmy, a zebraliśmy jęczmień ozimy, część ludzi zdążyła skosić rzepaki, to mają plony na poziomie średniej wielolecia i nie narzekają.
- Tam, gdzie jeszcze nic się nie zdarzyło - mam nadzieję, że to jest 80% województwa naszego, które jest wybitnie rolniczym województwem - będziemy zbierać plony dorodne i myślę, że chleba nikomu nie zabraknie. Nie wietrzę tutaj jakiejś zmowy cenowej nawet w podmiotach skupowych - przyznaje gość Radia Opole.
- W skali kraju nie powinno być problemów ze zbiorami, choć są regiony, gdzie susza dała się we znaki - dodaje prezes Izby Rolniczej w Opolu.
- Mimo, że wietrzono, mówiono, że susza - na szczęście to się nie sprawdziło. Deszcze na tyle padały, że poziom wody został odbudowany, ale w skali kraju mamy takie województwa czy takie gminy, gdzie susza będzie szacowana. Ciągle jest to wracający temat w Wielkopolsce i północno-zachodnich terenach Polski, województwo łódzkie też ma takie powiaty.
Jeśli chodzi o owoce, był problem ze zbiorem owoców miękkich. Z powodu pandemii koronawiruswa brakowało rąk do pracy, dlatego ceny tych owoców były wysokie.
- Musimy poczekać aż zboża wyschną. Jesteśmy na początku prawdziwych żniw i do wczoraj wieczorem wszyscy byliśmy sporymi optymistami, rok się zapowiadał jako rok średnio statystycznie nie najgorszy. To, co dotąd zebraliśmy, a zebraliśmy jęczmień ozimy, część ludzi zdążyła skosić rzepaki, to mają plony na poziomie średniej wielolecia i nie narzekają.
- Tam, gdzie jeszcze nic się nie zdarzyło - mam nadzieję, że to jest 80% województwa naszego, które jest wybitnie rolniczym województwem - będziemy zbierać plony dorodne i myślę, że chleba nikomu nie zabraknie. Nie wietrzę tutaj jakiejś zmowy cenowej nawet w podmiotach skupowych - przyznaje gość Radia Opole.
- W skali kraju nie powinno być problemów ze zbiorami, choć są regiony, gdzie susza dała się we znaki - dodaje prezes Izby Rolniczej w Opolu.
- Mimo, że wietrzono, mówiono, że susza - na szczęście to się nie sprawdziło. Deszcze na tyle padały, że poziom wody został odbudowany, ale w skali kraju mamy takie województwa czy takie gminy, gdzie susza będzie szacowana. Ciągle jest to wracający temat w Wielkopolsce i północno-zachodnich terenach Polski, województwo łódzkie też ma takie powiaty.
Jeśli chodzi o owoce, był problem ze zbiorem owoców miękkich. Z powodu pandemii koronawiruswa brakowało rąk do pracy, dlatego ceny tych owoców były wysokie.