Sprzątanie po wieczornej burzy nad jeziorem dużym w Turawie. "Bardzo mocno tu wiało, musiała powstać też bardzo mocna fala"
Zniszczony harcerski namiot, połamany maszt prywatnej żaglówki, przesunięte pomosty i przewrócona wieża do obserwacji - to skutki wczorajszej (10.07) wieczornej burzy nad jeziorem dużym w Turawie. Właściciele jachtów zacumowanych w okolicach ośrodka "Jowisz" i organizatorzy półkolonii żeglarskich zaczynają liczyć straty. Nikt w czasie wichury nie został poszkodowany.
- Niektórzy z nas urzędują tutaj na Turawie ponad 20 lat i jeszcze nigdy wcześniej nie widzieli takiej sytuacji i zniszczeń - dodaje Karolina Chrapan-Gąsiorek, instruktor z Opolskiego Klubu Wodnego "Neptun". - Nasz pomost został przesunięty o 45 stopni. Łańcuchy zostały zerwane, a są one bardzo mocne i grube. Nie spodziewaliśmy się, że aż tak to będzie wyglądało. Na jednej z łódek złamał się maszt, który jest bardzo gruby i wytrzymały, a zniszczony został w ciągu jednej sekundy. Kotwice zostały pozrwane, ale po samych trzcinach widać, które są bardzo wytrzymałą rośliną, widać, że bardzo mocno tu wiało, musiała powstać bardzo mocna fala, bo niektóre są cały czas pod wodą.
Jak zapewniają organizatorzy półkolonii, kolejny turnus rozpocznie się zgodnie z planem w poniedziałek (13.07). Nie ma powodów do przesunięcia terminu.