Ociepa: obie strony zrobiły krok wstecz. KFPP będzie w Opolu i będzie miał charakter ogólnopolski
- Podstawowym celem wszystkich, którzy dobrze życzą Opolu było i jest doprowadzenie do tego, że w tym roku KFPP się odbędzie i będzie miał charakter ogólnopolski, co gwarantuje TVP - podkreśla przewodniczący rady miasta Marcin Ociepa odnosząc się do porozumienia zawartego między Opolem a telewizją. Marcin Ociepa brał udział w mediacjach między stronami. Zdradził, że rozmowy rozpoczęły się wkrótce po wypowiedzeniu umowy przez ratusz.
- Rzeczywiście było potrzebne zaangażowanie osób, które z jednej strony są w środku, ale nie wprost reprezentują strony. Był potrzebny kompromis, krok w tył. Porozumienie jest dobre dla obydwu stron i jest dobre dla opolskiej kultury, bo KFPP odbędzie się w Opolu. Złe emocje należy schować do kieszeni. Nie ma już groźby festiwalu w Kielcach czy gdziekolwiek indziej - wyjaśnia przewodniczący rady miasta.
W mediacjach uczestniczył także wicemarszałek Senatu Adam Bielan.
Przewodniczący Ociepa zaznacza, że rola miasta nie powinna się ograniczać do stania z boku.
- Miasto nie kontraktowało artystów, miasto nie aranżowało sceny - w tym sensie Opole nie jest bezpośrednio zaangażowane w działania logistyczno-organizacyjne, ale mówię o pewnym mentalnym dystansie, na który nie możemy sobie pozwolić. Bardzo wygodnie jest oczywiście usiąść z boku i czekać aż coś się zawali, natomiast my musimy brać odpowiedzialność za imprezy, które odbywają się na naszym terenie, tym bardziej za taką jaką jest festiwal - podkreśla przewodniczący.
Marcin Ociepa zaznacza, że tak jak w przypadku każdego festiwalu z długoletnią tradycją, możliwe są perturbacje, jednak miasto powinno dbać o to, by impreza nie była upolityczniona. Tłumaczy też, że potrzebne było wzmocnienie pozycji miasta w rozmowach z TVP, jednak nie dwa tygodnie przed imprezą, jak to miało miejsce w przypadku czerwcowego terminu.
W mediacjach uczestniczył także wicemarszałek Senatu Adam Bielan.
Przewodniczący Ociepa zaznacza, że rola miasta nie powinna się ograniczać do stania z boku.
- Miasto nie kontraktowało artystów, miasto nie aranżowało sceny - w tym sensie Opole nie jest bezpośrednio zaangażowane w działania logistyczno-organizacyjne, ale mówię o pewnym mentalnym dystansie, na który nie możemy sobie pozwolić. Bardzo wygodnie jest oczywiście usiąść z boku i czekać aż coś się zawali, natomiast my musimy brać odpowiedzialność za imprezy, które odbywają się na naszym terenie, tym bardziej za taką jaką jest festiwal - podkreśla przewodniczący.
Marcin Ociepa zaznacza, że tak jak w przypadku każdego festiwalu z długoletnią tradycją, możliwe są perturbacje, jednak miasto powinno dbać o to, by impreza nie była upolityczniona. Tłumaczy też, że potrzebne było wzmocnienie pozycji miasta w rozmowach z TVP, jednak nie dwa tygodnie przed imprezą, jak to miało miejsce w przypadku czerwcowego terminu.