Powodem, dla którego zarząd województwa nie widzi możliwości dalszej współpracy z Piskozubem, jest utrata zaufania. Wpływ na to miały wydarzenia sprzed trzech tygodni, kiedy to na szpitalny oddział ratunkowy trafił dwuletni chłopiec z bólem brzucha. Z relacji rodziców wynika, że na pomoc czekali blisko godzinę. Dziecka nie udało się uratować. Sprawę bada prokuratura.

- Trwające postępowanie prokuratorskie jest bardzo pożądane i bardzo potrzebne do wyjaśnienia sprawy. Ani rada społeczna, ani zarząd województwa nie jest kompetentny do oceny medycznej tego zdarzenia - mówi wicemarszałek województwa Roman Kolek.

Zaznacza on jednak, że zarząd utracił zaufanie do dyrektora między innymi z powodu sposobu, w jaki ta sytuacja kryzysowa została przez niego rozwiązana. Władzom regionu nie podoba się także sposób zarządzania szpitalem. Chodzi między innym to, że mimo próśb załogi i wicemarszałka na szpitalnym oddziale ratunkowym dyżurował ten sam lekarz, który w tym czasie pełnił dyżur na oddziale dziecięcym.

- Nieoficjalnie, bo tylko tak mogę powiedzieć, wiem o tym, że lekarze bardzo często musieli się przemieszczać między SOR-em a oddziałem dziecięcym, aby pomagać najbardziej potrzebującym. Wielokrotnie zwracali uwagę, że należy tę sytuację zmienić, żeby było bezpieczniej - mówi wicemarszałek Kolek.

Marek Piskozub kierował Wojewódzkim Centrum Medycznym przez 16 lat. WCM to największy szpital w województwie opolskim, ma 16 oddziałów i 15 przychodni ambulatoryjnych.