Brzescy saperzy szukają „złotego pociągu” pod Wałbrzychem
Jak informuje dowódca brzeskiej jednostki płk Jan Pajestka, na miejscu będzie pracować 22 żołnierzy. Zaprali ze sobą specjalistyczny wojskowy sprzęt.
- Zadanie mamy jedno: to sprawdzenie terenu powierzchniowo pod względem występowania materiałów niebezpiecznych i wybuchowych pozostawionych po II wojnie światowej. Czy będziemy głęboko kopać w ziemi? W tej chwili na to pytanie nie odpowiem. Rozmawiałem z prezydentem Wałbrzycha, wiem, że mają być przeprowadzane odwierty, ale czy my w tym udział będziemy brać, tego nie mogę potwierdzić. Pracownicy kolei usunęli zadrzewienie i przygotowali nam teren do pracy – podkreśla dowódca brzeskiego garnizonu.
Na razie nie wiadomo, jak długo w okolicach Wałbrzycha będą przebywać saperzy z Brzegu.
- Będziemy do momentu, aż oczyścimy cały teren. To może być tydzień albo dwa tygodnie. Wszystko zależy od tego, co znajdziemy w ziemi. Do sprawdzenia jest tylko 30 arów, ale każdy dźwięk naszego wykrywacza metali powoduje, że saperzy będą musieli ziemię przekopać. Musimy dokładnie zobaczyć, co tam ziemia kryje – wyjaśnia na koniec Pajestka.
Dodajmy, że historia pociągu sięga końca II wojny światowej. Podczas zarządzonej w 1945 roku ewakuacji Wrocławia skład wypełniony kosztownościami i dziełami sztuki miał opuścić stolicę Dolnego Śląska. Ślad po nim jednak zaginął. Źródła historyczne podają, że nigdy nie dojechał ani do Świebodzic, ani do Wałbrzycha. Ma być ukryty między 61 a 65 kilometrem, to jednak wciąż niepotwierdzone informacje.
Maciej Stępień