Trudno czasami rozgryźć działania Phila Collinsa na przełomie lat 70-tych i 80-tych, ale na pewno tryskał energią i pomysłami, realizując się i liderując cały czas Genesis, wyżywając na perkusji w Brand X i, co było do przewidzenia realizując autorską, debiutancką płytę, na której można jeszcze odnaleźć echa macierzystej grupy, ale i zapowiedź tego, dokąd ją poprowadzi w kolejnych latach i, co najważniejsze oryginalne klimaty soulowo-etniczne.