Niegospodarne, niecelowe i bez kontroli wydawanie pieniędzy przeznaczonych dla ofiar przestępstw zarzuca Najwyższa Izba Kontroli ministrowi sprawiedliwości. NIK twierdzi, że zarządzając setkami milionów złotych w Funduszu Sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro nie reagował na konflikty interesów oraz mechanizmy korupcjogenne.
Resort Sprawiedliwości oświadczył że "Niespotykane w dotychczasowej działalności NIK są wystąpienia urzędników Izby, a wcześniej prezesa NIK i jego syna, którzy jeszcze przed opublikowaniem ostatecznego raportu z kontroli wydają »wyroki« na temat działalności kontrolowanej instytucji"
- Opolszczyzna jest regionem najbardziej poszkodowanym przez korupcyjne działania Funduszu Sprawiedliwości. Na Opolszczyźnie są konkretni działacze Solidarnej Polski, związani z fundacją Exbono - powiedział poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński. - Ofiarom przestępstw nie została udzielona pomoc, fundacja nie rozliczyła środków, pieniądze trafiły w nieustalone bliżej miejsce. Sprawą powinna zająć się prokuratura i CBA - dodał.
- Skąd ma pan te informacje, jak raport jest nieoficjalny? - pytał posła Zembaczyńskiego radny Tomasz Gabor z Solidarnej Polski. - Ubolewam, że jest próba wykorzystania Funduszu Sprawiedliwości dla ochrony partykularnych interesów prezesa NIK i jego syna. Byłbym ostrożny w wydawaniu wyroków przed opublikowaniem raportu. Raport jest wendetą Banasia.
- Kontroli nie robił Marian Banaś, tylko kontrolerzy, wybitni specjaliści, którzy się na tym znają - zaznaczył Stanisław Rakoczy, lider PSL na Opolszczyźnie. - Fundusz Sprawiedliwości, to fundusz celowy, więc każda złotówka wydana na inny cel jest malwersacją. To, że ktoś kupił samochody strażackie, które były rozdawane OSP w czasie kampanii wyborczej, to nie znaczy, że one były wydane zgodnie z przeznaczeniem. A to pieniądze, które miały trafić do ofiar przestępstw.
- Nie mamy jeszcze raportu, z przecieku prasowych NIK stawia zarzut wydawania niecelowego finansów i uznaniowego przyznawania dotacji. Dysponentem Funduszu Sprawiedliwości jest minister sprawiedliwości więc, ma w ramach prawa prawo wdawania pieniędzy. Ja dzisiaj nie wiem, czy rzeczywiście ministerstwo sprawiedliwości tak dzieliło te fundusze. Będę wiedział, jak zobaczę raport NIK - powiedział Jan Chabraszewski z PiS.
- Ktoś tu kogoś wsadzi do więzienia. Albo Banaś Morawieckiego i Ziobro, albo Morawiecki i Ziobro wsadzą Banasia. Jestem przekonany, że po zmianie władzy CBA będzie wyciągało ludzi z domu o 6 rano. To jest skandal nad skandale. To nie do przyjęcia, że fundusz finansował zakup wozów strażackich - mówił Robert Węgrzyn.
- Instytucje nie mogą działać nawet o milimetr poza granice prawa, ale formułując zarzuty przed ogłoszeniem pełnego raportu to narażamy się na przedwczesne wytaczanie dział - powiedział Piotr Pancześnik z Porozumienia. - Instytucja, jaką jest NIK musi zachowywać się w sposób bezstronny. Fundusz Sprawiedliwości podlega permanentnej kontroli, była tu podnoszona kwestia fachowości kontrolerów NIK, czy w poprzednich latach byli oni inni?
Robert Tistek z Kukiz'15 zaznaczył, że jest księgowym i prowadzi kilka stowarzyszeń i wie, jak szczegółowo rozliczane są środki publiczne.
- Nie ma najmniejszych możliwości, żeby środki publiczne zostały wydane bez kontroli i niezgodnie z przeznaczeniem, więc jeżeli doszło do jakiegokolwiek naruszenia prawa z pieniędzmi Funduszu Sprawiedliwości, to należy wszystkich, którzy się tego dopuścili po prostu ukarać - stwierdził Robert Tistek z Kukiz'15.
- Co trzecia złotówka została wydana na pomoc ofiarom przestępstw - zwrócił uwagę Jan Pankala z Mniejszości Niemieckiej. Dodał, że jednostki OSP, otrzymywały wozy strażackie kupione z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości, w tych miejscowościach, gdzie byli działacze Solidarnej Polski lub Zjednoczonej Prawicy.
- Jeśli jakiekolwiek nieprawidłowości są, muszą być wyjaśnione - powiedział Dariusz Byczkowski z Prawa i Sprawiedliwości. - Nie wiedziałem o tym, co mówi poseł Zembaczyński. Jeżeli są tego typu wątpliwości, to trzeba je wyjaśnić.
Porozumienie Jarosława Gowina jednak zostało w Zjednoczonej prawicy, choć postawiło warunki. Wczoraj zarząd partii zdecydował, że z koalicji nie wychodzi, choć rozważano taki scenariusz kiedy premier zdymisjonował Annę Kornecką, wiceminister rozwoju pracy i technologii. Partia Gowina postawiła jednak warunki.
Piotr Pancześnik z Porozumienia powiedział, że Porozumienie jest odpowiedzialne wobec społeczeństwa i Polaków i pozostaje partia w Zjednoczonej Prawicy.
Jan Chabraszewski z PiS zaznaczył, że celem każdego polityka jest zrealizowanie swoich postulatów i tylko Zjednoczona Prawica daje taką możliwość Porozumieniu Jarosława Gowina, ale nie może być tak, że ogon macha psem. Z partnerami prowadzimy uzgodnienia, ale jeżeli podpisuje się Polski Ład, to potem się go nie kontestuje.
Zdaniem Stanisława Rakoczego z PSL za chwilę nie będzie Zjednoczonej Prawicy bo Porozumienie nie ma już więcej policzków do nadstawiania.
Dariusz Byczkowski z PiS podkreślał, że Porozumienie musi się zdecydować, czy biorą odpowiedzialność za program, w którym uczestniczą drugą kadencję. Trzeba dyskutować, ale dyskusja potrzebuje ciszy.
Robert Węgrzyn z Platformy Obywatelskiej uważa, że Jarosław Gowin nie ma żadnej mocy sprawczej w rządzie, trwa w nim bo nie ma alternatywy. Jest w potrzasku i o tym wie.
Jan Pankala z Mniejszości Niemieckiej uważa, że Gowin nie opuści koalicji, dąży natomiast do tego, żeby zostać wyrzuconym.
Przedstawiciel Solidarnej Polski, Tomasz Gabor powiedział, że od początku rządów Zjednoczonej Prawicy pobożnymi życzeniami opozycji już się rozpadała kilka razy, ale nadal trwa.
Robert Tistek pytany o to czy Porozumienie zostanie, czy wyjdzie z rządu powiedział, "będzie jak będzie, nam też podbierano w poprzedniej kadencji posłów".
Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej Zjednoczoną Prawicę nazwał pokłóconą prawicą. Co do Porozumienia to w czasie posiedzenia zarządu partii Marcin Ociepa był jedynym przeciwnym postawienia ultimatum PiS-owi. W partii mówi się, że jest jedną nogą w PiS.