- Szczególnie w miejscach, gdzie gromadzi się duża liczba ludzi. Część z tych ludzi prawdopodobnie może być już zainfekowana, a maseczka redukuje ilość wirusów wydalanych i chroni osobę z drugiej strony przed połknięciem dawki zakaźnej - wyjaśniła.
Dodała, że wzrost zachorowań na grypę, który obecnie obserwujemy będzie nam dość długo towarzyszył.
- Są dwie prognozy. Jedna mówi, że w połowie stycznia będzie jeszcze większy wzrost zachorowań na grypę, a także na covid. Druga prognoza mówi, że będzie to koniec stycznia - powiedziała pielęgniarka epidemiologiczna Katarzyna Sołtys-Bolibrzuch.
Zachorowań na grypę jest teraz jest tak dużo, bo ostatnie dwa lata pandemii spowodowały, że zachowywaliśmy większy dystans i mieliśmy mniejszy kontakt z wirusami. Straciliśmy też trochę odporności i nie zaszczepiliśmy się na grypę, a odporność populacyjną osiągamy dzięki szczepieniom.
Nie jest jeszcze za późno, aby się zaszczepić.
- Szczyt zachorowań przed nami, odporność poszczepienną zyskujemy po dwóch, trzech tygodniach od szczepienia. Więc jeśli dzisiaj jesteśmy jeszcze zdrowi i zaszczepimy się, to mamy szansę, że nabierzemy odporności i nie zachorujemy ciężko, albo w ogóle nie zachorujemy - powiedziała goszcząca w Radiu Opole konsultant wojewódzka ds. pielęgniarstwa epidemiologicznego.
Jeśli mamy objawy grypy powinniśmy zostać w domu, bo każda chora osoba może zarazić kilka kolejnych osób.
- Tak się buduje epidemię - powiedziała Katarzyna Sołtys-Bolibrzuch. Podkreśliła także, że "dzisiejsza" grypa bardzo dotyka dzieci, ale może być także bardzo niebezpieczna dla osób starszych z chorobami serca.
- Także osoby młodsze bez chorób współistniejących też mogą przebyć grypę w ciężki sposób i może to się zakończyć hospitalizacją. Takie przypadki mamy.
Gość Radia Opole przypomniała, że Uniwersytecki Szpital Kliniczny prosi o ograniczenie odwiedzin chorych. Zdarza się, że pacjent szpitala zostaje zakażony grypą przed osoby odwiedzające.