Gmina Branice to jedno z miejsc na mapie Opolszczyzny, które najmocniej ucierpiały w wyniku wrześniowej powodzi. W sumie około 70 posesji w takich miejscowościach jak Branice-Zamek, Boboluszki czy Dzierżkowice zostało zalanych przez przepływającą nieopodal rzekę Opawę. Powódź wyrządziła znaczne szkody zarówno w prywatnych domach, jak i infrastrukturze drogowej.
- Cały czas szacujemy szkody, bo jest ich mnóstwo. Oczywiście, potrzebna jest też pomoc, ale konkretna - mówi Sebastian Baca, wójt gminy Branice.
- W tym momencie to są takie bardzo celowe potrzeby. Mamy je posegregowane, jeżeli tak mogę powiedzieć, w zależności od posesji. Są potrzebne preparaty do odgrzybiania. Ten poziom zaawansowania sprzątania jest różny. Zaawansowanie potrzeb też w każdym dniu czy w każdym tygodniu jest zupełnie inne. Na początku to były środki żywności, woda, osuszacze, agregaty. A teraz to już są takie celowe rzeczy związane z takim minimum egzystencji potrzebnej do życia. Lodówki, czajnik elektryczny, jakieś materiały budowlane. To jest potrzebne na teraz.
- Mam nadzieję, że władze w tym ogromie tragedii nie zapomną także o Branicach - dodaje Sebastian Baca.
- Ja nie ukrywam, że my musieliśmy sobie tutaj radzić na miejscu sami. Oczywiście w kolejnych dniach, już po tym jak się otrząsnęliśmy z tego, że ta powódź jednak jest dotkliwą - jak mówią władze naszych sąsiadów z Republiki Czeskiej, powódź pięćsetletnia -to później przynajmniej obietnice tej pomocy następowały. Ja trzymam za słowo i myślę, że ile z niektórymi rzeczami byliśmy sobie w stanie poradzić sami, to z infrastrukturą, z odbudową nie będziemy mogli sami sobie dać radę.
Jednym z problemów, które dotknęły gminę są uszkodzone mosty i przeprawy przez rzekę Opawę. Mieszkańcy gminy nie mogą dojechać do pracy w Republice Czeskiej i zmuszeni są do korzystania z przejazdu w Pilszczu w gminie Kietrz.