Począwszy od spraw szkolnych: nakazano zamknięcie polskiego wydziału przy Akademii Nauczycielskiej w Bytomiu, przez co zaczęło brakować polskich nauczycieli. Wprowadzono biurokratyczne utrudnienia w przenoszeniu dzieci do polskich szkół – wprowadzono trudne do spełnienia wymagania formalne.
Odmawianie zezwoleń na remonty i przebudowy budynków przeznaczonych na polskie szkoły prywatne stało się powszechną plagą i uniemożliwiło powstanie kilkudziesięciu szkół.
Inne szykany to odmowy zatwierdzania transakcji zakupu ziemi i nieruchomości – „dla bezpieczeństwa interesu państwowego” wprowadzono obowiązek zatwierdzania przez urzędników samorządowych transakcji dokonywanych na terenie przygranicznym, a za taki uznano administracyjnie obszar powiatów, w których na Opolszczyźnie działała mniejszość polska.
Wprowadzono działania mające zniszczyć siłę ekonomiczną polskiej mniejszości. Rozesłano szereg zaleceń dla urzędników instytucji gospodarczych, których celem było skłonienie niemieckich obywateli do występowania z polskich spółdzielni i wycofywania wkładów z polskich banków spółdzielczych. Rozdawano bony rabatowe do niemieckich firm konkurujących z firmami polskimi. A robotnikom polskim odmawiano zatrudnienia jeśli nie wstąpili do niemieckich związków zawodowych.
Organizacjom mniejszościowym zabroniono publicznego używania własnych barw i symboli narodowych. Harcerzom zabroniono używania mundurów, zalecając gremialne wstępowanie do Hitlerjugend, które wśród organizacji młodzieżowych w Niemczech otrzymało monopol na użytkowanie mundurów.
To właśnie wtedy pojawiła się potrzeba stworzenia dla Związku Polaków w Niemczech symboli nie nawiązujących do symboli używanych w Polsce. W odpowiedzi na tę potrzebę powstało Rodło, a symbolem polskiej młodzieży w Niemczech stał się zielony liść lipy.
Szykany objęły też organizowane na terenie Niemiec kolonie i obozy letnie, które poddano drobiazgowym kontrolom zwykle nakazującym zamknięcie placówki wypoczynku. Słynna była historia obozu harcerskiego zorganizowanego latem 1938 r. w Cisku na prywatnym terenie rodziny Planetorzów. Kolejne kontrole zmusiły uczestników do dwukrotnej zmiany adresu wypoczynku.