Taka postawa była wówczas i nadal jest różnie oceniana. Niektórzy wprost zachowanie dyktatora powstania nazywali sabotażem. Przede wszystkim dlatego, że szerokie kolportowanie informacji o zakończeniu działań wojennych fatalnie odbijało się na powstańczym wojsku, w którym na skutek takich pogłosek następowało rozluźnienie.
Powstańcy, szczególnie w jednostkach nie znajdujących się aktualnie na froncie masowo zgłaszali się po urlopy, grożąc całkowitym porzuceniem służby. Powodowało to, że brakowało jednostek do pilnowania pozornie spokojnych pozycji, jak na przykład pod Gliwicami, gdzie 26 maja doszło do kolejnej próby wydostania się z miasta oddziałów Selbstschutzu. Cernowanie czyli blokowanie miast garnizonowych było niezwykle ważne, choć często niedoceniane. Tylko w Gliwicach stacjonowało 8 tys. niemieckich żołnierzy. Gdyby zdołali się wydostać z miasta, zyskaliby inicjatywę i zdolność manewrowania, co mogłoby diametralnie zmienić układ sił w całym powstaniu.
Niewątpliwie Korfanty zdawał sobie doskonale sprawę z tego jak bardzo kruchy był sukces powstania i jak łatwo można go było zaprzepaścić. Wybrał trudną drogę lawirowania pomiędzy koniecznością utrzymania zajętego terenu i polityki demonstrowania gotowości ustępstw wobec aliantów. Korfanty nie chciał dopuścić do eskalacji walk także dlatego, iż był głęboko przekonany, że dalsze walki będą skutkowały coraz większą liczbą ofiar po polskiej stronie. Na Śląsk wszak ciągle przybywały kolejne niemieckie oddziały i zaopatrzenie, a powstańcom brakowało wszystkiego.
Z perspektywy czasu można uznać, że to była skuteczna strategia, jednak wówczas wielu buntowało się przeciwko postępowaniu dyktatora powstania, które otwarcie nazywano kunktatorstwem. Napięcie rosło, nastroje części powstańców się radykalizowały, oczekiwali oni bowiem zdecydowanych rozstrzygnięć.
Na tym tle w nocy z 29 na 30 maja doszło do buntu kompanii sztabowej Grupy Północ. W do dziś nie wyjaśnionych okolicznościach kompania sztabowa pod dowództwem podporucznika Szylinga odmówiła posłuszeństwa i ruszyła na Tworóg, w którym stacjonował sztab Grupy Północ. Przeciwko zbuntowanym powstańcom 30 maja wysłano pociąg pancerny, który rozbił zbuntowaną kompanię. W trakcie pacyfikacji buntowników rozstrzelano dwóch prawdopodobnych prowodyrów buntu.
Nie był to jedyny przypadek buntu w powstańczych szeregach. Zdarzyło się, że powstańcze wojsko odmówiło powrotu na front, ale doszło także do buntu przeciwko zakończeniu powstania. O tym opowiemy w następnych odcinkach.