Na przełomie lat 1920 i 1921 rozgorzała walka propagandowa, która do tej pory nie miała w polskiej historii precedensu. Można powiedzieć, że była to pierwsza w dziejach Polski regularna kampania wyborcza. Z tą tylko różnicą, że walczące na propagandowe argumenty stronnictwa nie były partiami politycznymi, lecz praktycznie państwami.
W kampanii obie strony odwoływały się do śląskich stereotypów, funkcjonujących już od dawna w publicystyce politycznej stronnictw. I tak Polacy przypominali przynależność państwową Śląska do Polski piastowskiej. Z kolei Niemcy powoływali się na wielowiekową tradycję obecności niemieckiej na Śląsku, której zaraniem była kolonizacja trwająca od XIII do XVIII wieku. Chętnie też podkreślano obecność na tych terenach plemion germańskich już w czasie wędrówki ludów czyli 1500 lat wcześniej.
Polacy lansowali pogląd, że pozostanie Śląska w granicach Niemiec musi skończyć się gospodarczą zapaścią, bo w myśl Traktatu Wersalskiego Niemcy przez długie lata mieli spłacać wysokie reparacje wojenne. Jako symbol śląskiej biedy w Niemczech lansowano zabiedzoną tzw. kozę Urbanka i przeciwstawiano jej mityczną krowę Korfantego, którą rzekomo każda polska zagroda miała otrzymać po przyłączeniu Śląska do Polski.
Niemcom – utożsamianym z krzyżakami i pruskimi junkrami przeciwstawiano wizję Polski bez niesprawiedliwości społecznej. Z kolei Niemcy przedstawiali Polaków jako ciemiężycieli chłopów i robotników w Kongresówce i Galicji, gdzie dola prostych ludzi nie była do pozazdroszczenia. Uosobieniem zła miał być polski krótkowzroczny szlachcic, który już kiedyś w historii doprowadził swoją ojczyznę do upadku.
Niemieccy propagandyści lansowali wizję Polski prowadzącej na rozwiniętym gospodarczo Górnym Śląsku politykę rabunkową na rzecz pozostałych regionów. Polską odpowiedzią na te argumenty było uchwalenie przez Sejm 15 lipca 1920 r. ustawy gwarantującej autonomię przyszłego województwa śląskiego.
Nie ulega wątpliwości, że kampania propagandowa przełomu lat 1920 i 21 była milowym krokiem na drodze budzenia świadomości narodowej obywateli Rejencji Opolskiej i to dla obu opcji narodowościowych. Kampania plebiscytowa zmuszała do refleksji na temat swojej narodowości nawet tych mieszańców Górnego Śląska, którzy do tej pory nie zadawali sobie takiego pytania.
Wykorzystywano wszelkie możliwe formy działalności propagandowej: od ulotek i plakatów, poprzez prasę, działalność kulturalną taką jak chóry, występy teatralne i kabaretowe, a nawet koncerty orkiestrowe, aż po film, świetlne obrazy i coś co dziś nazywamy marketingiem bezpośrednim, a wówczas określano mianem wędrownych agitatorów.
Biorąc pod uwagę brak mediów elektronicznych takich jak telewizja, czy choćby radio, nie wspominając nawet o czymś tak wówczas niewyobrażalnym jak Internet, zadziwiająca jest skala ówczesnych działań propagandowych i szybkość reakcji na argumenty strony przeciwnej. Była to prawdziwa szermierka haseł i wiadomości, z których wiele nie opierało się na prawdzie, obie strony jednak tworzyły je w poczuciu konieczności niezwłocznej odpowiedzi na argumenty przeciwnika. Walka toczyła się na różnych polach tematycznych: polityczno-historycznym, ustrojowym, społecznym, ekonomicznym a nawet wyznaniowym. Zaangażowano w nią wszelkie możliwe stowarzyszenia funkcjonujące na Górnym Śląsku: kulturalno-oświatowe, gospodarcze, sportowe, parafialne, związki zawodowe oraz wszystkie partie polityczne.
Szczególną aktywność w zwalczaniu polskiej akcji plebiscytowej przejawiała niemiecka prasa. Publikowano w niej systematycznie materiały oczerniające polską kulturę i przywódców oraz w ciemnych barwach malowano panujące w Polsce stosunki gospodarcze i społeczne. Oczywiście na Górnym Śląsku istniała także polska prasa, której rozkwit przypadł na pierwsze lata XX w. Pojawiła się wówczas większość gazet, które przez następne dziesięciolecia kształtowały opinie i poglądy polityczne Ślązaków. Powstało wtedy m.in. wydawnictwo Adama Napieralskiego, którego sztandarowym pismem był wychodzący trzy razy w tygodniu „Katolik”. Pozycja pisma wzmocniła się w okresie I wojny światowej dzięki poparciu władz niemieckich, co było skutkiem lojalistycznej postawy Napieralskiego. W późniejszym okresie Napieralski stał się orędownikiem opcji propolskiej. Oprócz „Katolika” prężnie działały także takie gazety jak: „Dziennik Śląski”, „Głos Śląski”, „Kurier Śląski”, „Górnoślązak” czy „Nowiny Raciborskie” i wiele innych, jak ukazujące się w Opolu „Nowiny Codzienne”, „Gazeta Opolska”, „Głogowianka” i „Goniec Polski”.
Władze niemieckie starały się ograniczyć oddziaływanie polskich wydawnictw prasowych, utrudniając im działalność, np. wstrzymując dostawy papieru. Prowadzono także akcje darmowego rozdawania prasy niemieckiej.