Już wkrótce po wyborach komunalnych władze niemieckie powróciły do polityki antypolskich represji. Wykorzystywano do tego bez skrupułów policję, ale główną siłą antypolskiej kampanii były bojówki KOOS, czyli Kampforganisation Oberschlesien. Likwidacja niemieckiej rewolucji bolszewickiej w Niemczech w 1919 r. spowodowała, że Berlin mógł poświęcić więcej uwagi sprawom Śląska.
Wraz z przybyciem wojsk alianckich teren Górnego Śląska musiała opuścić regularna armia oraz oddziały straży granicznej, czyli tzw. Grenzschutz, pozostała jednak niemiecka policja i organizacje paramilitarne. W lutym 1920 r. z terytorium państwa niemieckiego wyłączono Wolne Miasto Gdańsk, co odebrano jako decyzję krzywdzącą Niemców. 10 lutego w Szlezwiku odbył się plebiscyt, w którym 70 proc. głosujących opowiedziało się za przyłączeniem tego regionu do Danii.
Na fali niezadowolenia 13 marca w Berlinie doszło do nieudanej próby przewrotu zorganizowanej przez Wolfganga Kappa i Waltera Lüttwitza. Pucz się nie powiódł, ale był dla rządzących wyraźnym sygnałem, że muszą bardziej zdecydowanie walczyć o niemieckie interesy. Wzięli sobie ten sygnał do serca.
Na Śląsk zaczęli napływać kombatanci i awanturnicy z innych regionów, którzy zasilali oddziały KOOS i inne mniejsze formacje. Niemiecka policja SIPO patrzyła przez palce na szykany bojówkarzy wobec polskich działaczy, a jednocześnie wykorzystywała wszelkie możliwe paragrafy, by uniemożliwić polską agitację plebiscytową. Niemieccy działacze i bojówkarze na Górnym Śląsku wykonywali swoją pracę z większym niż dawniej animuszem. Coraz gorsza sytuacja polskiej armii w wojnie z bolszewikami ośmielała wrogów polskiej opcji. Od początku 1920 r. napięcie na Górnym Śląsku systematycznie rosło. Niemiecka policja znów aresztowała polskich działaczy, a ich traktowanie dalekie było od humanitaryzmu. Nie broniła też uczestników polskich wieców przed bandyckimi metodami.
W połowie roku doszło do szeregu wydarzeń, które zdawały się być elementami zorganizowanej szerszej antypolskiej akcji. 3 maja napadnięto na polskie manifestacje w Opolu i Raciborzu. Policja nie reagowała. 4 maja 1920 r. zdemolowano redakcję wydawanej w Opolu po polsku „Gazety Opolskiej”. 27 maja w Bytomiu doszło do bezprecedensowego napadu 6-tysięcznego tłumu na Polski Komisariat Plebiscytowy. Odcięci od łączności telegraficznej szef komisariatu Wojciech Korfanty i dowódca ochrony Alfons Zgrzebniok z grupą zaledwie kilkunastu ludzi przez cały dzień odparli dziesięć szturmów niemieckich bojówkarzy. W końcu hotel „Lomnitz” – siedzibę komisariatu podpalono przy użyciu benzyny i smoły. Na miejsce pożaru nie dopuszczono straży pożarnej. Dzień później nastąpił podobny atak na polski konsulat w Opolu. Ten także udało się odeprzeć. Również w maju miał miejsce napad na Polski Komisariat Plebiscytowy w Koźlu, wskutek czego zdecydowano o jego przeniesieniu do wsi Cisek. Także napad był przyczyną przeniesienia Komisariatu Plebiscytowego z Prudnika do bardziej polskiego Głogówka, a potem do wsi Strzeleczki.
17 sierpnia w Katowicach doszło do antypolskich zamieszek. Na wieść o rychłym upadku Warszawy Niemcy zaczęli demolować polskie sklepy. Do plądrujących oddał strzały francuski patrol. Znany polski działacz – lekarz Andrzej Mielęcki, który mieszkał obok miejsca rozruchów, wyszedł z domu, by opatrzyć rannych. Rozpoznany przez bojówkarzy dr Mielęcki został pobity do nieprzytomności, a następnie wyciągnięty z wiozącego go do szpitala ambulansu i wrzucony do rzeki Rawy. Ta zbrodnia odbiła się szerokim echem po Górnym Śląsku i stała się jedną z przyczyn wybuchu II Powstania Śląskiego.
W raporcie kierownika Wydziału Wywiadowczo-Informacyjnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego dla Górnego Śląska Józefa Alojzego Gawrycha o tych wydarzeniach czytamy: „W powiecie przystąpili Polacy do samoobrony, zakładając Straże Obywatelskie i rozbrajając Niemców. Przy rozbrajaniu doszło w niektórych miejscowościach do mniejszych starć. Niektórzy Niemcy przyznają Polakom rację, iż za straszne postępowanie Niemców w Katowicach się mszczą”. Pierwsze oddziały powstańcze ruszyły do akcji już w nocy z 17 na 18 sierpnia. Dowodzone przez Walentego Fojkisa katowicko-pszczyńskie zgrupowanie POW zajęło kilka miejscowości wokół Katowic.
Zachęcony tym sukcesem Fojkis zażądał od urzędującego wówczas w Sosnowcu dowództwa głównego POW na Górnym Śląsku proklamowania powstania. Nastąpiło to dopiero następnej nocy, kiedy walki objęły już znaczną część powiatów pszczyńskiego i katowickiego. Dowódcą powstania został ponownie porucznik Alfons Zgrzebniok. Głównym postulatem powstańczym było zaprzestanie antypolskich represji, co miało zagwarantować wycofanie ze Śląska niemieckiej policji SIPO, w której szeregach zakonspirowały się całe grupy Grenzschutzu. W miejsce SIPO postulowano utworzenie dwunarodowej formacji policyjnej.