Pierwsze dziesięć dni III powstania śląskiego to tzw. pierwsza faza – faza sukcesów, w której udało się powstańcom opanować teren praktycznie do tzw. linii Korfantego. 2 maja Naczelna Władza na Górnym Śląsku powołała namiastkę samorządu - obywatelskie rady miejscowe i powiatowe. Tymczasem lokalnie dochodziło do ostrych walk w rejonie Obrowca, Gogolina, Olesna, Gorzowa Śląskiego i Chudoby.
13 maja 1921 r. naczelny dowódca powstańczych wojsk Nowina-Doliwa czyli podpułkownik Maciej Mielżyński wydał rozkaz przypominający o konieczności zaniechania działań zaczepnych. Czytamy w nim m.in.: „Wszelkie dotychczasowe sukcesy polityczne i terenowe otrzymane przez ruch powstańczy mogą być obrócone w niwecz, jeżeli natychmiast nie zaprzestanie się dalszej akcji zbrojnej. Wobec tego czynię dowódców osobiście odpowiedzialnymi za zaprzestanie wszelkiej akcji zaczepnej na całym froncie, rozkazując pozostać na obecnym froncie bez posuwania się naprzód”.
Trzeba przyznać, że powstańcy w większości okazali się zdyscyplinowanym wojskiem, bowiem kilkakrotnie, gdy dochodziło do powstańczych kontrataków, w których zdobywano czasem nowe miejscowości, to po zakończeniu walki cofali się na pozycje wyjściowe. Tymczasem do Naczelnego Dowództwa Wojsk Powstańczych napływały zarówno od służb wywiadowczych jak i z liniowych oddziałów coraz liczniejsze informacje o przygotowywanej niemieckiej ofensywie. Niestety jak to zdarzało się już wielokrotnie w historii znowu sprawy wojskowe podporządkowano polityce.
Uczestnik walk w szeregach pułku Fojkisa Romuald Pitera tak wspomina tamten moment: „W tym czasie w wojskach powstańczych doszła do punktu szczytowego akcja urlopów i wydawania przepustek. Stany topniały.”
I dalej: „Nacisk patroli niemieckich stawał się z nocy na noc coraz większy. Niemcy również mieli dobrych przewodników. Nasze i ich łodzie przesuwały się po zakamarkach rzeki jak zjawy. Strzelanina wybuchała tuż po zapadnięciu zmroku. Po obydwu stronach padali zabici i ranni.”