Formuła felietonu powoduje, że jeśli stawiamy sobie w nim pytania, to jeśli oczekujemy odpowiedzi, musimy sami je sformułować. Instytucja prezydenta państwa niemal w każdym kraju, w którym funkcjonuje oznacza trochę coś innego. Wszystko zależy od lokalnego prawodawstwa, które określa zakres kompetencji prezydenta.
To właśnie wielkość władzy pozostającej w jego rękach decyduje o tym czy w odniesieniu do jakiegoś kraju mówimy o panującym tam systemie prezydenckim, prezydencko-premierowskim zwanym też systemem półprezydenckim czy też mowa o systemie premierowskim albo też kanclerskim.
Jest więc prezydent głową państwa, ale jego wybór może odbywać się na różne sposoby. Powszechnie uważa się, że największy mandat społecznego zaufania mają prezydenci wybrani w powszechnym głosowaniu i teoretycznie w taki sposób wybieranym prezydentom konstytucje pozostawiać powinny największy zakres władzy, bo przecież to naród im zaufał okazując to zaufanie w głosowaniu.
Bywa z tym jednak różnie. Istnieją kraje, gdzie prezydent jest wybierany przez parlament. Są także pozornie jeszcze mniej demokratyczne sposoby wyboru prezydenta, czyli wyborów pośrednich, tak jak to określała polska konstytucja z roku 1935. W myśl przyjętych wówczas rozwiązań prezydenta wybierało 80-osobowe zgromadzenie elektorów – tzw. osób najgodniejszych wybranych spośród posłów i senatorów.
Sądzę, że w świetle powyższych wyjaśnień Tadeusz Kościuszko, skądinąd wybitny wódz, inżynier i działacz polityczny, nie kwalifikuje się do nazywania prezydentem. Przede wszystkim dlatego, że u szczytu swej kariery czyli podczas insurekcji kościuszkowskiej, nie sprawował żadnej władzy administracyjnej, nie był też przez nikogo wybrany, jeśli nie liczyć członków powstańczej konspiracji, którą sam założył. Mimo to, tak całkiem Kościuszki w historii polskich najwyższych urzędów pominąć nie można. Oprócz typowych dla epoki walk narodowowyzwoleńczych zasług wybitnego dowódcy wojskowego, był Tadeusz Kościuszko także ważnym reformatorem życia społecznego i pierwszym przywódcą państwa nie powiązanym z systemem monarchicznym.
Pochodził ze szlachty mającej swoje gniazdo we wsi Siechowicze nadanej w roku 1509 przez króla Zygmunta Starego protoplaście rodu rycerzowi Konstantemu zwanemu zdrobniale Kostiuszką. Nie byli Kościuszkowie szlachtą zbyt zamożną, w domu nie było zbyt wiele do podziału między braci, więc młodszy Tadeusz wybrał karierę wojskową i w roku 1765 wstąpił do Szkoły Rycerskiej utworzonej właśnie przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Cztery lata później jako królewski stypendysta wyjechał na pięcioletnie studia do Paryża. Oficjalnie studiował rzeźbę i malarstwo, ale prywatnie chodził na wszystkie otwarte wykłady do francuskich szkół wojskowych i gorliwie studiował dostępne w uniwersyteckich czytelniach wojskowe podręczniki.
Po krótkim pobycie w ojczyźnie w roku 1776 wyjechał do Ameryki Północnej, gdzie trafił w sam środek wojny o niepodległość stanów zjednoczonych. Jako budowniczy świetnych fortyfikacji w znacznym stopniu przyczynił się do wygrania przez amerykanów wojny z Wielką Brytanią o niepodległość amerykańskich kolonii. Nadane mu przez Jerzego Waszyngtona 250 hektarów ziemi sprzedał i przeznaczył na uwolnienie czarnoskórych niewolników.
Po powrocie do kraju zabrał się za reformy społeczne poczynając od rodzinnego majątku, gdzie całkowicie zwolnił kobiety od pańszczyzny, a chłopom znacznie ograniczył pańszczyźniane obowiązki. Rzecz jasna, nie spodobało się to właścicielom sąsiednich majątków.
W roku 1792 wziął udział w wojnie w obronie Konstytucji 3 Maja, a po klęsce zaczął projektować powstanie narodowe i tworzyć do tego celu siatkę konspiracji. Gdy w kwietniu 1794 roku powstanie w końcu wybuchło Kościuszko stanął na jego czele formalnie jako Najwyższy Naczelnik Siły Zbrojnej Narodowej a więc nie prezydent, ale dowódca wojskowy. Formalnie władzę cywilną sprawował złożony z uczestników powstańczego spisku Rząd Krajowy Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
W praktyce jednak poczynania Kościuszki wykraczały znacznie poza kompetencje dowódcy wojskowego i powszechnie uważano go zresztą słusznie za także politycznego przywódcę powstania. On sam chciał przeszczepienia do Polski amerykańskiego modelu prezydentury Jerzego Waszyngtona, u którego boku walczył przecież o wolność Ameryki.
7 maja 1794 roku w pobliżu miasta Połaniec wydał słynny uniwersał połaniecki, czyli akt prawny, który dokonywał potężnego wyłomu w dotychczasowym ustroju Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Uniwersał Połaniecki nadawał wolność osobistą chłopom oraz znacznie ograniczał ich obowiązki pańszczyźniane, a zawieszał je całkowicie na czas służby w powstańczym wojsku. Nakazywał też zawieranie umów pomiędzy szlachtą i chłopami, wprowadzał instytucję dozorcy, który miał nadzorować respektowanie nadanych chłopom praw, dopuszczał też chłopów do dochodzenia swoich praw na drodze sądowej i wprowadził też częściowe uwłaszczenie.
Oczywiście uniwersał miał zapewnić rekrutów dla powstańczej armii, w praktyce jednak jego postanowienia upadły wraz z insurekcją kościuszkowską. Gdyby wojna roku 1794 potoczyła się inaczej, kto wie, może Kościuszko faktycznie zostałby pierwszym polskim prezydentem.