Póki co środowiska islamskie nie są w Polsce tak silne, by narzucać swoją wolę łacińskiej większości – jak to ma miejsce we Francji czy w Niemczech. Jak na razie u nas tego typu awantury wszczynają osoby o tzw. świeckim systemie wartości skarżące się, że krzyż razi ich "ateistyczne uczucia religijne".
Ja wiem, że zbitka „ateistyczne uczucia religijne” brzmi niedorzecznie, ale jest to odzwierciedlenie zaistniałego stanu rzeczy. Ateizm bowiem zakłada niewiarę w boski czynnik sprawczy przy stworzeniu świata, w życie pozagrobowe i w ogóle we wszelkie byty niematerialne. Najczęściej wynika z tego także niewiara w śmierć Jezusa na krzyżu, jego zmartwychwstanie i pozamaterialne oddziaływanie tzw. czynników religijnych, a więc także krzyża.
Protestujący przeciwko obecności krzyża w przestrzeni publicznej powołują się zwykle na swój ateistyczny dyskomfort. Jeśli krzyż wiszący gdzieś na ścianie wywołuje u kogoś dyskomfort, to jego brak wiary w pozamaterialne oddziaływanie krzyża staje pod znakiem zapytania.
Co innego gdyby krzyżyk przybito komuś do np. oparcia krzesła. Wtedy jego oddziaływanie na materialistę byłoby do udowodnienia przez każdego lekarza. Jednak gdy krzyż wisi daleko i wysoko wiara w skutki jego oddziaływania na człowieka muszą wynikać albo z przesądów albo z religii.
Ludziom o materialistycznym światopoglądzie nie wypada być przesądnym, zatem chyba chodzi o religię, tylko taką ateistyczną. Zatem sformułowanie ateistyczne uczucia religijne wydaje się być jak najbardziej na miejscu, co było do udowodnienia.
Proszę się nie oburzać, nie zamierzam tu atakować niczyjego prawa do lewicowych poglądów. W końcu chyba w każdym Polaku drzemie dziecięca tęsknota do powszechnej sprawiedliwości, równości i dobrobytu dla wszystkich, zatem każdy z nas gdzieś w sercu owe lewicowe ideały, choćby w szczątkowej postaci, skrywa.
Nie potępiam hołdowania takim tęsknotom. Potępiam agresywną nietolerancję wobec symboli, które dla wielu Polaków są ważne, a dla pozostałych powinny być obojętne. Zapalczywym obrońcom świeckości zalecałbym zatem powściągliwość i pracę nad właściwym zrozumieniem terminu „tolerancja”.
Z założenia mój felieton winien być historyczny, dlaczego zatem daję wyraz swojemu niezadowoleniu z atakowania krzyża? Dlatego, że taki atak z historycznego punktu widzenia należy uznać za irracjonalny, z co najmniej dwóch powodów.
Rozumiem, że atak na krzyż nie jest wyrazem buntu na tle estetycznym przeciwko dwóm prostopadle do siebie zamontowanym deseczkom. Jak zwykle, od co najmniej 200 lat, chodzi o dezaprobatę tego wszystkiego co niesie za sobą chrześcijaństwo.
W dyskusjach słyszę w tym momencie najczęściej o morderstwach inkwizycji, wojnach religijnych, wyuzdanych księżach i biskupach, dzieciatych papieżach, bogactwie i rozpuście przedstawicieli Kościoła. Tak jakby przeciwnicy Kościoła mieli coś osobiście przeciwko bogactwu i rozpuście. Prywatnie to wielu bardzo chętnie…
Zmęczonym i sfrustrowanym grzechami obciążającymi chrześcijan przypominam, że bez chrześcijaństwa nie powstała by najlepsza na świecie cywilizacja – cywilizacja nomen omen łacińska.
Jaki jest dowód na to, że jest ona lepsza od innych? Taki, że uciekają do niej miliony ludzi z Afryki i Azji. Jakoś nie widać tysięcy uciekających z cywilizacji łacińskiej do krajów azjatyckich czy afrykańskich. Za wyższością zachodniej cywilizacji każdego dnia tysiące ludzi głosuje swoimi nogami.
Cywilizacja Zachodu nie powstałaby w najprzyjaźniejszej dla człowieka formie, gdyby nie chrześcijaństwo i to jest pierwszy historyczny powód, dla którego krzyż należy szanować. Że już nie wspomnę o Mieszku I i państwowotwórczej roli Kościoła w historii Polski.
Drugi historyczny powód jest bardzo lokalny. W roku 1024 biskup wrocławski Klemens przekazał nowo wybudowanemu kościołowi w Opolu relikwię Krzyża Świętego, którą otrzymał w podarunku od św. Emeryka.
Posiadanie tak cennej relikwii stało się swoistym średniowiecznym znakiem firmowym miasta Opola. W związku z tym chrystusowy krzyż szybko trafił do herbu miasta. Już w XII wieku herb Opola z połową krzyża trafił do oficjalnej pieczęci miasta Opola. Krzyży w herbach miast jest wiele, ale rzadko trafiają się takie wielkie jak w opolskim herbie.
Aż dziw bierze, że do tej pory nikt, nawet w okresie PRL-u nie próbowali usunąć krzyża z herbu stolicy naszego województwa. Widać albo ateiści nie interesują się zbytnio Opolem, albo tak naprawdę, to wcale im krzyż nie przeszkadza. I tak trzymać, Panie i Panowie, tak trzymać