Wydarzenia, o których dziś chcę opowiedzieć miały miejsce w toku I wojny światowej, kiedy to u boku armii austrowęgierskiej przeciwko Rosjanom walczyli Polacy służący ochotniczo w utworzonych przez Józefa Piłsudskiego Legionach. Zimą i wiosną 1915 roku Legioniści polscy z II Brygady Legionów walczyli w Karpatach na pograniczu ukraińsko-węgierskim i w Besarabii.
Dowództwo austriackie dbało by poszczególne brygady Legionów działały w znacznie oddalonych od siebie regionach, by nigdzie nie pojawiła się jakaś silniejsza polska jednostka, co świadczyło o ograniczonym zaufaniu Austro-węgierskiego dowództwa do polskich sojuszników. To ograniczone zaufanie sprawiło, że wyczyn polskich kawalerzystów z 13 czerwca 1915 roku omal nie poszedł nam marne.
W tym czasie II Brygada Legionów działała w ramach austro-węgierskiej 42 Dywizji Piechoty w Besarabii. To region pomiędzy Dniestrem i Prutem obecnie stanowiący pogranicze ukraińsko-mołdawskie, a w 1915 roku było to terytorium państwa austro-węgierskiego, na którym toczyły się walki z Rosjanami.
W trakcie kilkudniowych starań austro-węgierskiej 42 dywizji piechoty o wyparcie Rosjan ze wsi Rokitna powstała koncepcja przełamania impasu za pomocą szarży podlegających II Brygadzie dwóch szwadronów ułanów. Dowodził nimi rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz, który jeden szwadron wyznaczył do działań odwodowych, a na czele drugiego ruszył do szarży.
W ciągu trwającego 15 minut ataku, 64 polskich ułanów przebiło się przez trzy linie rosyjskich okopów. Rosjanie uciekali w popłochu, ale wkrótce zostali opanowani przez swoich oficerów i wrócili do swoich stanowisk. Momentu paniki w rosyjskich szeregach nie zdołało wykorzystać austriackie dowództwo w istocie marnując sukces polskich kawalerzystów.
Prawdopodobnie Austriacy nie spodziewali się po Polakach tak spektakularnego sukcesu. Ten zaś został srodze okupiony polską krwią. Podczas szarży zginęło 17 ułanów, w tym większość oficerów na czele z rotmistrzem Dunin-Wąsowiczem. Dalszych 23 ułanów zostało rannych, co w istocie oznaczało dla większości z nich niewolę. Do polskich linii zdołało wrócić zaledwie sześciu uczestników szarży.
Ostatecznie jednak szarża polskich ułanów na tyle podłamała morale Rosjan, że po zapadnięciu zmroku opuścili oni pozycje w Rokitnej i jak to się oględnie formułuje w raportach forsownym marszem oderwali się od przeciwnika, a mówiąc wprost Rosjanie korzystając z ciemności zwyczajnie uciekli. Dzięki temu następnego dnia legioniści mogli zebrać swoich poległych kolegów z pola bitwy i urządzić im uroczysty pogrzeb.
Już w kolejnych dniach II Brygada rozpoczęła ponad czteromiesięczny okres walk pozycyjnych pod Rarańczą.