29 marca 2008 roku w Radzikowie pod Słupskiem, a następnie w samym Słupsku grupa okolicznych mieszkańców i działaczy x inicjatywy „Stop Wojnie” protestowała przeciwko budowie w Radzikowie bazy rakiet przechwytujących, będących elementem amerykańskiego systemu tzw. tarczy antyrakietowej.
Nad ranem następnego dnia 24 uczestników protestu zostało aresztowanych w jednym z mieszkań w Słupsku. Według doniesień prasowych policja interweniowała w wyniku skargi sąsiadów, którzy zgłosili ciężkie naruszanie ciszy nocnej.
O godzinie 5 rano policja miała wyłamać drzwi do mieszkania, w którym zastała około 30 osób, które poprzedniego dnia protestowały przeciwko budowie tarczy. Według relacji policjantów większość zastanych tam ludzi była pijana i zachowywała się agresywnie w stosunku do policjantów.
Z tego powodu 24 osoby zostały zatrzymane. Oczywiście zaraz następnego dnia przyjaciele zatrzymanych zorganizowali pikietę i konferencję prasową, podczas której stwierdzili, że zatrzymani spokojnie sobie spali, a akcja policji była zemstą za antyrakietowy protest.
Cała sprawa robi wrażenie znacznie bardziej skomplikowanej niż na pozór to wszystko w pierwszej chwili wygląda.
Bezdyskusyjnym jest, że w jednym ze słupskich mieszkań policja zastała około 30 osób, które dzień wcześniej protestowały. I tu pojawia się pytanie czy w Słupsku jest tak fatalna sytuacja mieszkaniowa, że w jednym lokalu musi się gnieździć 30 osób? Raczej nie, albo więc odbywała się tam jakaś impreza, np. imieniny lub oblewanie udanej demonstracji, albo uczestnicy protestu nie byli wcale mieszkańcami Słupska lecz zjechali się z innych miast, np. z Warszawy i teraz po prostu nocowali przed powrotem do domu.
Najprawdopodobniej zaistniały obie te okoliczności łącznie.
Z kolei zastanawiająca jest także sama akcja policji. Mało prawdopodobne, żeby dwuosobowy patrol jaki zwykle wysyła się w przypadkach zakłócania ciszy nocnej, był w stanie zatrzymać 24 agresywne osoby. Policjantów było zatem pewnie znacznie więcej niż przy standardowej interwencji.
Jak to się dawniej mawiało konia z rzędem temu co dojdzie jak to naprawdę było z tym zatrzymaniem. Faktem jednak jest, że czternaście lat temu toczyła się jakaś gra o utrącenie budowy tarczy antyrakietowej. Jako argument podawano wówczas, iż instalacja tarczy antyrakietowej sprowokuje Rosję do ataku na Polskę.
Dziś widać jasno, że ówczesne przepychanki z ekologami były tylko jakimś tam kolejnym etapem nigdy nie kończącej się gry z naszym wschodnim rywalem. Z perspektywy czasu można by pomyśleć, że owi ekolodzy to jakiś rodzaj zielonych ludzików, których Rosja użyła aby spróbować zniweczyć niekorzystne dla siebie przedsięwzięcie.
Należy się tylko cieszyć, że zamiast grupy komandosów póki co do nas Rosjanie wysyłają tzw. pożytecznych idiotów.
Analizując kolejne rozgrywki, resety i ocieplenia w stosunkach z Rosją. Należy w tyle głowy mieć zawsze świadomość, iż istnienie niepodległej i silnej Polski dla Rosji zawsze będzie cierniem w boku. Dla Federacji Rosyjskiej jedyną dopuszczalną formą istnienia Polski jest Polska zależna lub podbita.
Z punktu widzenia geopolityki, a w rozważaniach nad rosyjską polityką liczy się tylko geopolityka, otóż z geopolitycznej perspektywy Polska i Rosja nie mają wspólnych interesów, kierunki rozwoju obu naszych krajów zawsze są na kursie kolizyjnym.
Warto o tym pamiętać by nie brnąć w polityczne ślepe uliczki i uniknąć w przyszłości przykrych rozczarowań.