W Myśl uchwały Sejmu Czteroletniego każdy szlachcic płacić miał 10 proc. od wartości dochodów z gruntu, a administratorzy dóbr kościelnych dwa razy więcej. Zgromadzone w ten sposób fundusze miały zapewnić utrzymanie polskiej armii.
Pomysł był słuszny i porównywalny z obowiązującym dziś w NATO przepisem, że należące do paktu państwa mają obowiązek wydawać na zbrojenia minimum 2 proc. swojego budżetu. Najskuteczniejsze są bowiem rozwiązania najprostsze – podatek dziesięcioprocentowy czyli tzw. dziesięcina znana jest od czasów biblijnych, a pomysł by majątki ziemskie ponosiły główny ciężar utrzymania armii był także logiczny, bowiem od armii zależało przecież ich bezpieczeństwo.
Niestety to zapewne skuteczne rozwiązanie wprowadzono zbyt późno. W państwie, którego większość sfer życia była kontrolowana przez stronnictwa i agentury pruskie i rosyjskie, wszelkie działania zmierzające do poprawy stanu armii były dławione wielopoziomowo i często sabotowane przez samych oficerów malwersujących pieniądze przeznaczone na żołd dla istniejących tylko na papierze oddziałów.
W roku 1792 reformę armii zatrzymała wojna w obronie Konstytucji 3 Maja, rok później drugi rozbiór, potem powstanie kościuszkowskie i trzeci ostateczny rozbiór Polski w roku 1795.
Co ciekawe nasi zaborcy nie zlikwidowali owego podatku. Pomysł utrzymywania armii przez ziemskie majątki świeckie i kościelne przypadł do gustu zarówno Rosjanom jak i Prusakom.
W Prusach podatek obowiązywał do roku 1829, a w podlegającym carowi Królestwie Polskim aż do roku 1866 czyli do ostatecznej likwidacji resztek polskiej autonomii ziem zaboru rosyjskiego.
Widać, że skoro zaborcy postanowili tak długo utrzymać wprowadzony 232 lata temu przepis, to rozwiązanie nie było takie złe.