Największa i prawdopodobnie najgroźniejsza armia w Europie w ciągu tygodnia inwazji na Ukrainę straciła więcej żołnierzy i sprzętu niż podczas całej pierwszej wojny w Czeczenii. I trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że po ukraińskiej armii, która osiem lat temu zaprezentowała bardzo słaby poziom, nikt się nie spodziewał tak skutecznej obrony.
Tymczasem Ukraiński rząd mimo swoich licznych wad, odrobił rzetelnie lekcję z przed 8 lat i dzisiejsza armia ukraińska to zupełnie inna armia niż 8 lat temu. To zaskoczenie dla wielu, ale największe dla rosyjskiego prezydenta, który liczył, że w ciągu 48 godzin po rozpoczęciu wojny doprowadzi do zainstalowania w Kijowie podległego sobie rządu i prezydenta. A tu zaskoczenie, Ukraińcy nie chcą innego rządu i prezydenta.
Mimo przeznaczenia do ukraińskiej operacji połowy z całej lądowej armii Federacji Rosyjskiej, okazało się, że sposób użycia jednostek i ich rozproszenie na wielu kierunkach przyniosły liczne lokalne porażki. Niestety wojna jeszcze się nie skończyła, a jednostki rosyjskiego drugiego rzutu są znacznie lepsze od użytych w rzucie pierwszym dywizji ściągniętych w tym celu z Syberii.
Szukając historycznych analogii dochodzimy do wniosku, że najprawdopodobniej rosyjski prezydent uważał, iż atak na Ukrainę skończy się podobnie jak inwazja Układu Warszawskiego w 1968 r. na Czechosłowację. Tymczasem wygląda na to, że zanosi się na drugą Czeczenię lub Afganistan.
W dwóch wojnach czeczeńskich Rosja straciła 11 tysięcy, a Czeczenia 35 tysięcy zabitych.
W Afganistanie przez dziewięć lat walk Rosjanie stracili ponad 9 tys. zabitych, a dalszych prawie 6 tysięcy żołnierzy zmarło z rozmaitych chorób. Ale straty Afgańczyków wraz z ludnością cywilną oblicza się na ponad 3 miliony osób.
Zmiana sposobu prowadzenia wojny przez rosyjskich najeźdźców dokonana po tygodniu od napaści na Ukrainę, wskazuje, że rosyjskie dowództwo zaczęło liczyć na wynik podobny do czeczeńskiego, ale poziom zmotywowania ukraińskich obrońców oraz nasycenie ich jednostek nowoczesnymi środkami walki sprawi zapewne, że będziemy mieli raczej powtórkę z Afganistanu. Mam tu na myśli wynik wojny czyli scenariusz, w którym Rosja choć opanuje teren, ale nigdy nie osiągnie zwycięstwa, bo Ukraińscy bojownicy będą prowadzić latami skuteczną walkę partyzancką.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Rosjanie gdy już zaczynają prawdziwą wojnę, to nie liczą się z ofiarami cywilnymi, które w Czeczenii i Afganistanie osiągnęły poziom bez przesady określany ludobójstwem. Miejmy nadzieję, że atakując kraj ze strefy, jak to sami określają, "Ruskiego Mira", może okażą sumienie...