Książę wielkopolski a pod koniec życia król polski Przemysł II to wyjątkowo barwna postać, której życiorys mógłby posłużyć za kanwę historycznej epopei. Pochodzący z dynastii Piastów, jak wielu jej przedstawicieli od dziecka wdrażany do rządzenia, dobrze sobie radził w polityce, zarządzaniu gospodarką państwa i prowadzeniu wojen.
I podobnie jak wielu Piastowiczów nie miał zbyt miękkiego sumienia, ani oporów przed okrucieństwem, czego dowiódł już w pierwszej prowadzonej przez siebie wyprawie na zajęte przez Brandenburczyków Strzelce Krajeńskie, których zdobycie mało kto z okupantów ale i z wyzwalanych mieszkańców przeżył. Faktem jest, że chcąc uniknąć podobnego losu załoga pobliskiego Drezdenka poddała się na samą wieść o zbliżaniu się wojsk Przemysła, był więc wojownikiem skutecznym.
Snop ciemnego światła na jego reputację rzucają niejasne okoliczności śmierci jego pierwszej żony brandenburskiej księżniczki Ludgardy, która przez 10 lat małżeństwa nie urodziła Przemysłowi dzieci, co było źródłem niesnasek małżeńskich, ale brak dowodów na udział księcia w jej przedwczesnym zejściu ze świata.
I na koniec był także władcą z wizją, co wcale nie należało do książęcego standardowego wyposażenia. Polityk wyposażony w wizję i możliwości działania może mocno zamieszać i Przemysł zamieszał. Przede wszystkim skutecznie walczył z niemiecką ekspansją na Pomorzu, wiązał się antyniemieckimi sojuszami z gryfickimi książętami Szczecina, dążył do likwidacji tzw. Nowej Marchii Bandenburskiej na Pomorzu zachodnim.
Równocześnie przez mądrą politykę udało mu się pod koniec życia zjednoczyć Pomorze Gdańskie, Małopolskę, Wielkopolskę, Śląsk, Kujawy i Mazowsze, a w końcu koronował się w Gnieźnie w czerwcu 1295 roku.
Tego było sąsiadom za wiele. Pod pozorem zemsty za rzekome zamordowanie pierwszej żony Przemysła Ludgardy będącej krewną władców Brandenburgii margrabia Waldemar wysłał grupę specjalną aby porwała polskiego króla z Rogoźna, w którym spokojnie spędzał on zapusty czyli ostatki roku 1296.
Rogoźno nie miało wówczas murów ani wałów, więc brandenburscy komandosi bez przeszkód wdarli się do dworu, w którym przebywał król. Po wybiciu obstawy i ciężkim zranieniu broniącego się Przemysła, porwali go i ruszyli w drogę do Brandenburgii.
Zorientowawszy się, że więzień nie przeżyje podróży dobili go i porzucili jego ciało na drodze w okolicach wsi Sierniki. Śmierć króla stała się hasłem do walki o tron całego szeregu pretendentów, z których dopiero Władysław Łokietek zdołał zjednoczyć większość ziem polskich.
Kilka miesięcy wcześniej przed opisanym tu królobójstwem nieco podobna historia miała miejsce w okolicach Szczecina. Książę pomorski ze słowiańskiego rodu Gryfitów Barnim II został zamordowany przez rzekomo zazdrosnego o swoją żonę rycerza brandenburskiego.
Podobieństwo tkwiące w obu tych książęcych mordach polega na tym, że w obu wypadkach tropy prowadzą do Brandenburgii, w obu wypadkach śmierć władcy stała się źródłem chaosu i rozpadu zbudowanego przez nich państwa, a wspólnym mianownikiem wszystkich tych wydarzeń było uzależnienie Pomorza od Brandenburgii, które wcześniej uniemożliwiał sojusz zamordowanych władców.
Tak oto spiskowa praktyka doprowadziła do trwałego podporządkowania Pomorza Zachodniego niemieckiej Brandenburgii, która już wkrótce sięgnęła po Pomorze Gdańskie, ale w chwili gdy już się witała z gąską, musiała je odstąpić Krzyżakom. O tym jednak opowiem innym razem.