Oto latem 1655 roku maszerująca ze Szczecina armia szwedzka rozpoczęła podbój Polski. Oprócz chęci utworzenia z Bałtyku wewnętrznego szwedzkiego morza Szwedami kierowała potrzeba zasilenia wiecznie pustego szwedzkiego skarbca bogactwami Rzeczypospolitej obfitującej szczególnie w tak potrzebne w Szwecji płody rolne.
Niestety w tamtym czasie Polacy nie mieli ochoty bić się ze Szwedami. W wymęczonej toczonymi przez ponad pół wieku wojnami z niemal wszystkimi sąsiadami Rzeczpospolitej coraz większą popularność zdobywało przekonanie, że lepiej by polskim królem został król Szwedów Karol X Gustaw.
Uważano, że dobrze by było gdyby ten twardy władca i zwycięski wódz, swoje w Rzeczpospolitej panowanie oparł o niezwyciężoną szwedzką armię, a Polacy zwolnieni byliby z odpowiedzialności za bezpieczeństwo granic i z konieczności walki z coraz to nowymi najeźdźcami. Była to tęsknota do tego, by ktoś zdjął z nas odpowiedzialność za ojczyznę. Zupełnie jak dziś gdy polscy politycy wygłaszają życzenia by naszym bezpieczeństwem martwiło się NATO albo państwo niemieckie, żebyśmy nie musieli utrzymywać kosztownej armii.
Licząc zatem na spokój i dostatni byt polska szlachta tłumnie deklarowała wierność wkraczającemu Karolowi Gustawowi, a poszczególne polskie wojska zamiast bronić kraju w większości przechodziły na szwedzką stronę. Po klęsce wojsk wiernych polskiemu królowi ten ostatni nie chcąc stać się jeńcem swojego szwedzkiego kuzyna zdecydował się na emigrację.
Tak się szczęśliwie złożyło, że jego żona Ludwika Maria Gonzaga była w tym czasie właścicielką księstwa opolskiego, które otrzymała w zastaw za pożyczkę udzieloną cesarzowi Austrii. Tutaj więc skierowali swe kroki królewscy małżonkowie zmuszeni do emigracji.
Król Jan Kazimierz zwołał w Opolu Senat, aby radzić nad dalszymi krokami. Warto przypomnieć, że po przegranej kampanii król był sfrustrowany i rozważał abdykację. Jednak podczas odbywających się w opolskim klasztorze franciszkanów obrad senatu dotarła do Opola informacja, że Szwedzi oblegli klasztor na Jasnej Górze w Częstochowie, a ten stawił opór.
Podbudowany nieugiętą postawą częstochowskich mnichów król porzucił myśli o kapitulacji i postanowił walczyć. 30 listopada wydał w opolskim klasztorze franciszkanów uniwersał do wszystkich swoich poddanych wzywając ich do powszechnego powstania przeciwko najeźdźcom.
Wyjątkowość tego uniwersału polegała właśnie na tym, że król wezwał do walki wszystkich bez względu na stan i pochodzenie społeczne powołując się na wspólnotę państwową, która stała się zalążkiem wykształconej później wspólnoty narodowej. Jednocześnie uniwersał opolski był wezwaniem do pierwszego polskiego powstania niepodległościowego.
Ma więc Opole swój znaczący, choć w dużym stopniu zapomniany wkład w wielowiekową walkę o niepodległość. Jest miastem, w którym polski król odzyskał nadzieję i wolę walki o niepodległość mimo przeważających sił wroga.