16 listopada 1794 roku na pod Radoszycami na kielecczyźnie skapitulował ostatni oddział wojskowy insurekcji kościuszkowskiej. Warto zauważyć, że klęska zdławionego przez Carycę Katarzynę II powstania kościuszkowskiego była również klęską jej koncepcji sprawowania kontroli nad Polską.
Dziś nie jest dla nikogo tajemnicą fakt, że elekcja ostatniego polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego dokonała się za rosyjskie pieniądze. Cesarzowa Rosji Katarzyna znała dobrze młodego arystokratę z czasów gdy był sekretarzem polskiej ambasady w Petersburgu i łączył ich romans.
Nie miała o nim zbyt wysokiego mniemania jako o człowieku, uważała go za mężczyznę słabego i łatwego do kontroli. Wśród swoich zaufanych urzędników otwarcie nazywała go woskową kukłą.
Jej koncepcja uzależnienia Polski zakładała utrzymanie jej fasadowej niepodległości na zasadzie kolonii. Zamierzała czerpać wszelakie korzyści z ogromnego kraju, którego zachodnie granice leżały na Odrze i dawały możliwość operacyjnej akcji w centrum Europy.
Rozbiory, do których zmusił Katarzynę król pruski odbierały jej tę dogodną rubież i de facto były klęską jej polityki.
Nie ułatwiał jej zadania sam król Polski Stanisław August, który był człowiekiem z krwi i kości, a więc jako taki podlegał różnym emocjom, w tym także swoistej miłości do ojczyzny.
Jego tragiczne panowanie jest w istocie zapisem w kształcie sinusoidy, gdzie w górnych rejestrach obserwujemy porywy uczuć patriotycznych i próby reform, do których niewątpliwie należy zaliczyć autorstwo nowoczesnej, będącej wyrazem głębokiej refleksji nad stanem i potrzebami państwa konstytucji 3 maja. W dolnych rejestrach owej sinusoidy obserwujemy momenty, w których urzędnicy rosyjskiej ambasady przypominali królowi skąd wyrastają jego nogi i kto daje mu pieniądze na wystawne dworskie życie.
Tu można znaleźć uczynki małostkowe i nikczemne, takie jak przystąpienie do popierającej rosyjską interwencję konfederacji targowickiej.
Po klęsce wojny w obronie konstytucji 3 maja, w roku 1792 władze owej konfederacji praktycznie przejęły rządy w Polsce i zabrały się energicznie do likwidacji dzieła Konstytucji 3 maja. Równocześnie wojska rosyjskie prowadziły regularną grabież kraju, który w tym momencie caryca uważała w zasadzie za stracony.
Znany nam obrazek z tamtych czasów to scena z „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza w której rosyjskie wojsko napada na zamek Sopliców. Rosyjski terror panujący w kraju i kolejny rozbiór Polski skłoniły patriotów do ostatecznej próby zrzucenia zaciskających się na polskich rękach więzów.
W lutym 1794 roku rządząca w kraju Rada Nieustająca otrzymała notę posła rosyjskiego, który postawił warunek, iż Rosja udzieli gwarancji dla zagranicznej pożyczki dla polskiego rządu jeśli ten przeprowadzi redukcję i tak szczupłej już armii. Był to ostatni moment dla przeprowadzenia zbrojnego zrywu.
Wojnę rozpoczął 12 marca 1794 roku dowódca przeznaczonej do rozwiązania brygady kawalerii wielkopolskiej generał Madaliński, który zamiast rozpuścić żołnierzy do domów wyruszył na ich czele w rajd z Ostrołęki do Krakowa. Potem była bitwa pod Racławicami i szereg innych walk.
Działania zbroje toczyły się ze zmiennym szczęściem i zakończyły się szeregiem polskich klęsk oraz rzezią warszawskiej Pragi. W ciągu 8 miesięcy powstania po stronie polskiej stanęło do walki około 150 000 żołnierzy z czego jedna trzecia w formacjach pospolitego ruszenia i milicji, w tym także słynnych kosynierów.
Po upadku powstania 20 000 z nich trafiło na Syberię, a wielu zamożnym uczestnikom powstania skonfiskowano majątki.
Wkrótce nastąpił trzeci rozbiór Polski, który oznaczał klęskę rosyjskiej polityki utrzymywania Polski w zależności kolonialnej. Czy tak było lepiej? Trudno powiedzieć, wydaje się jednak, że z historycznego punktu widzenia lepsze od niejasnych układów zależności są sytuacje trudniejsze, ale jasne i czytelne.