Pytania o sens powstania warszawskiego są wciąż ponawiane, ale coraz bardziej jasne jest, że tak naprawdę to nikt nie oczekuje na nie odpowiedzi. Wszyscy już wszystko wiedzą i dyskusja nie jest potrzebna.
Krzykliwe tytuły o zagładzie miasta i jego mieszkańców mają dziś tylko jeden cel, a mianowicie ich zadaniem jest wpoić w odbiorców taki przekaz: „zobaczcie jak się kończy oddawanie władzy idealistom. Zawsze jak na sprawy narodowe mają wpływ tzw. patrioci, to źle się to kończy”.
W istocie trudno Powstanie Warszawskie nazwać militarnym sukcesem. Nie osiągnęło żadnych z postawionych mu celów militarnych ani politycznych. Nie zdobyto mostów, ani dworców kolejowych. Nie opanowano brzegu Wisły. Z tego też tytułu powstanie należy uznać za chybione.
Ale równocześnie gdy rozmawia się dziś z uczestnikami tamtych wydarzeń, to uderza nas w zasadzie w każdym przypadku jedno: jednoznaczna opinia, że czas powstania, to mimo ogromnych ofiar ponoszonych każdego dnia, wszyscy uważają za najpiękniejsze chwile swojego życia.
Była w mieszkańcach Warszawy ogromna wola walki i odwetu za lata upokorzeń, w których na co dzień towarzyszył Polakom strach przed nie sprowokowanym niczym aresztowaniem, rozstrzelaniem, torturami lub w najlepszym razie wywózką do obozu koncentracyjnego.
Dopiero gdy wybuchła walka, wreszcie mogli odetchnąć pełną piersią i tę chwilę wspominają najchętniej. Bo wybuch powstania warszawskiego przywrócił poczucie własnej godności tysiącom Polaków.
Na polecenie dowódcy Armii Krajowej Tadeusza Komorowskiego pseudonim „Bór”, od 28 września delegacja dowództwa powstania pod komendą pułkownika Kazimierza Iranka-Osmeckiego rozpoczęła negocjacje z Niemcami w celu podpisania układu o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie.
Na mocy układu zawartego w nocy z 2 na 3 października 1944 roku, strona niemiecka zobowiązała się do potraktowania powstańców warszawskich jak żołnierzy jednej z alianckich armii, a więc powstańcy mogli zostać jeńcami i trafić do obozów jenieckich.
Przypomnijmy, że do chwili zawarcia tego układu każdy powstaniec był traktowany jak bandyta i wszyscy schwytani przez Niemców powstańcy byli natychmiast rozstrzeliwani. Układ zagwarantował także bezpieczną ewakuację ludności cywilnej Warszawy, która do tej pory również była na różne sposoby eksterminowana.
Jednym z punktów porozumienia było stwierdzenie, że zaprzestanie działań wojennych następuje dla ochrony warszawskiej substancji zabytkowej. Niestety, Niemcy nie wywiązali się do końca z żadnego z punktów porozumienia. Odnotowano przypadki rozstrzeliwań jeńców już po zawarciu układu, szczególnie w przejętych przez stronę niemiecką szpitalach polowych.
Ludność cywilna w większości skierowana została do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd około 150 tysięcy osób deportowano do obozów koncentracyjnych lub do niewolniczej pracy w Niemczech.