Niewątpliwie Fryderyk II Wilhelm wybitnym władcą był. To, że akurat historia postawiła go na czele państwa pruskiego nie koniecznie zmusza nas do patrzenia na tę postać jako na czarny charakter polskiej historii.
Przywdziewając tak modne ostatnio szaty internacjonalistycznego obiektywizmu możemy nawet przez chwilę odczuwać dumę, że w żyłach tego wybitnego europejskiego polityka płynęła cząstka jagiellońskiej krwi, bowiem wśród jego przodków była rodzona siostra polskiego króla Zygmunta Starego.
Tak to bowiem już jest, że większość starych rodów królewskich była i jest ze sobą wielokrotnie spokrewniona. Jednak mniejsza o genetykę.
Fryderyk II Wielki niewątpliwie był godnym następcą rodu Hohenzollernów. W 200 lat po sformułowaniu przez jego przodków planu powiększenia Prus o Śląsk udało mu się ten strategiczny postulat zrealizować. Już bowiem na początku XVI wieku dawny mistrz krzyżacki, a potem książę Prus Albrecht Hohenzollern znany nam z obrazu Matejki „Hołd Pruski” sformułował pruską doktrynę w myśl której warunkiem zdobycia przez Prusy dominacji w Niemczech jest opanowanie zasobnego w bogactwa naturalne Śląska.
W XVI wieku się nie udało, ale na początku XVIII wieku nadarzyła się stosowna okazja i Fryderyk II Wilhelm skwapliwie z niej skorzystał. Obiektywnie zdolność do wykorzystywania bieżącej koniunktury należy zapisać mu na plus, choć polskie serce musi to boleć.
Nie był przy tym Fryderyk II jakimś napuszonym mężem stanu. Był pragmatykiem. Gdy wydawało mu się, że przegrywa bitwę pod Małujowicami wsiadł na konia i zwiał z pola bitwy. Gdy dowiedział się, że co roku na przednówku jego nowych śląskich poddanych dziesiątkuje głód, urządził na brzeskim rynku widowisko o cechach modnej dziś reklamy społecznej.
Siedząc na balkonie pięknej brzeskiej kamienicy na oczach spędzonego na rynek tłumu król Fryderyk ze smakiem spożył ugotowany kartofel. Następnie resztę sporego gara tychże kartofli rozrzucił w tłum, aby Ślązacy spróbowali tego nieznanego dotąd u nas specjału. Od tego czasu na Śląsku zaczęto uprawiać ziemniaki i to trzeba zapisać na plus temu władcy.
A że był drapieżnie antypolski? No taki przecież powinien być pruski król i jakoś z tym musimy się pogodzić.