Albrecht von Wallenstein od początku wojny 30-letniej stanął po stronie katolickiego cesarza Austrii. Własnym sumptem wystawił regiment ciężkozbrojnej jazdy, na czele którego dołączył do wojsk cesarskich.
W 1626 roku zaproponował cesarzowi Ferdynandowi utworzenie drugiej armii, która miałaby walczyć z protestantami na północy. Na południu dowodził książę Tilly. Dzięki sławie jaką zdobył w dotychczasowych walkach Wallenstein nie narzekał na brak ochotników. Wkrótce dysponował armią liczącą 50 tys. żołnierzy i na jej czele w roku 1627 wkroczył na Śląsk, skąd wyparł niemieckie wojska protestanckie.
Armia Wallensteina okazała się dla śląskich katolików wyjątkowo ciężkim wyzwolicielem, bowiem jej dowódca swoim ochotnikom nie płacił żołdu, zmuszeni więc byli zaopatrywać się drogą rekwizycji, nie stronili też od rabunków i gwałtów. Przemarsz wojsk Wallensteina spustoszył i doprowadziło spalenia wielu wsi i miast. Ucierpiały wtedy m.in. Głogówek, Prudnik, Żory, Pszczyna, Bytom, Rybnik, Koźle i Strzelce Opolskie. Oprócz wojsk protestanckich żołnierze Wallensteina wypędzali także pastorów luterańskich, a ich kościoły po ograbieniu oddawali katolikom.
W kolejnych latach Śląsk stał się jedną z głównych aren toczącej się aż do 1648 roku wojny. Wkraczały tu kolejno wojska duńskie, szwedzkie, brandenburskie, saskie, czeskie, węgierskie, austriackie a także oddziały polskich najemników, tzw. lisowczyków posiłkujących cesarza.
W wyniku wywołanego zniszczeniami i rekwizycjami głodu oraz wynikających z niego epidemii, a także w efekcie samych działań wojennych, w czasie których nie oszczędzano nikogo Śląsk utracił jedną trzecią ludności.