Swoją krótką dziennikarską karierę Jarosław Zabiega rozpoczął w wieku 20 lat, na łamach tabloidu „Superekspress”. Specjalizował się w dziedzinie motoryzacji, ale nie stronił też od innych tematów. Jako dziennikarz „Super Expressu” pracował przez 10 lat. Pisał o nowinkach w motoryzacji, testował także nowe modele aut. Uczestniczył w wystawach motoryzacyjnych, a w wolnym czasie startował w rajdach samochodowych, w marcu 2008 roku wybierał się na rajd do Genewy.
Tak go wspomina jeden z jego redakcyjnych kolegów na łamach internetowego wydania gazety: - Jarek był wszechstronnie utalentowany. Ciekawy świata. Wszędzie go było pełno. Miał niespożytą energię i pełno pomysłów. Grał na fortepianie, świetnie jeździł na nartach, był coraz lepszym tenisistą. Jego śmierć była dla nas ogromnym szokiem.
27 lutego 2008 roku w Warszawie na ulicy Puławskiej doszło do głośnego wypadku samochodowego. Dwaj dziennikarze motoryzacyjni Maciej Zientarski i Jarosław Zabiega jechali wypożyczonym do testów sportowym samochodem Ferrari 360 modena. Kierował Zientarski.
Przy nadmiernej prędkości samochód wypadł z drogi i uderzył w filar wiaduktu a następnie stanął w płomieniach. Kierowcę w ciężkim stanie odwieziono do szpitala, Jarosław Zabiega poniósł śmierć na miejscu. Pochowano go na cmentarzu w Błoniu.
3 stycznia 2013 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał Macieja Zientarskiego za winnego spowodowania wypadku i skazał na 3 lata pozbawienia wolności oraz 8 lat zakazu prowadzenia pojazdów.