Paweł Nakonieczny, przewodniczący Rady Miejskiej w Nysie - Oczywiście wybieram się na konwent, jest okazja, żeby porozmawiać z koleżankami i kolegami przewodniczącymi. Mam nadzieję, że będzie ciekawa dyskusja i owocne wnioski. Dobrze, że taka inicjatywa została podjęta, choćby po to, żeby się poznać. W powiecie zwykle się znamy, ale w skali całego województwa już nie bardzo - mówił w "Poglądach i osądach" Paweł Nakonieczny, przewodniczący Rady Miejskiej w Nysie.
Jak mówi nasz gość, dylematy pojawiają się czasem dość nieoczekiwanie, bo, przykładowo, ktoś chce zabrać głos, ktoś chce zgłosić jakąś poprawkę, a nie wszystkie sytuacje są opisane w statutach i regulaminach.
- Mieliśmy taki przypadek, że do planu zagospodarowania przestrzennego zgłoszono ponad tysiąc poprawek i trzeba je było wszystkie omówić i przegłosować zgodnie z procedurami, żeby naszych decyzji nie uchylił organ nadzoru. Sesja nyskiej rady trwała wtedy trzy dni - mówi Nakonieczny.
Nasz gość opowiada, że samorząd cały czas ewoluuje, zmieniają się na przykład zasady wyboru radnych.
- Ja jestem zwolennikiem wyborów proporcjonalnych, bo próba kierowania pracami radnych wybranych w okręgach jednomandatowych, była niezwykle trudna - mówi.
W jego ocenie, zmiany prawa wprowadzone w tej kadencji, idą w dobrą stronę. Radni uzyskali dodatkowe uprawnienia kontrolne, mogą przykładowo kontrolować pracę miejskich spółek a nie tylko wójta czy burmistrza. Wzmocniona została także pozycja przewodniczącego, który ma teraz prawo oczekiwać od urzędników konkretnej pomocy, jeśli jest mu ona potrzebna.
- Co jeszcze bym zmienił? Wzmocniłbym uprawnienia egzekucyjne radnych. Dziś mogą sobie uchwalić wszystko, na co mają ochotę, ale nie mają jak zmusić włodarza gminy, żeby tę uchwałę wykonał - mówi Nakonieczny.
W jego ocenie, nie ma jednak co oczekiwać na powrót do czasów, gdy włodarz gminy był wybierany nie w wyborach bezpośrednich przez mieszkańców, ale - przez radnych.
- Polacy przyzwyczaili się już do wyborów bezpośrednich - ocenia nasz gość.