Nasz gość, były opolski kurator oświaty i były wiceminister edukacji, przypomniał akcje protestacyjne z ZNP z czasów, gdy współkierował resortem (pamiętne hasło "Giertych do wora, wór do jeziora"). Stwierdził jednak, że wtedy akcja ZNP nie była tak radykalna.
- Tym razem odnoszę wrażenie, że ZNP świadomie postawiło zaporowe warunki, które są po prostu nie do spełnienia przez budżet państwa - ocenia Kłosowski. - Jestem całym, sercem za tym, żeby nauczyciele zarabiali jak najlepiej, ale podwyżek na poziomie tysiąca złotych - a może i więcej, bo są przecież pochodne - nie udźwignęłaby nawet najbogatsza firma prywatna.
Zdaniem naszego gościa, resortowi edukacji nie udało się nawiązać ze związkami nauczycielskimi konstruktywnego dialogu i w efekcie, mimo pozornych ustępstw z obu stron, doszło do usztywnienia stanowisk i w końcu strajku.
- Uważam, że gdyby nauczycielom przedstawić mapę drogową, plan stopniowego dochodzenia do realizacji ich oczekiwań płacowych, to kompromis byłby możliwy - stwierdził.
Kłosowski skomentował też ubiegłotygodniowe głosowanie w Parlamencie Europejskim nad tzw. pakietem mobilności, które przez komentatorów zostało uznane za przykład skandalicznego procedowania, przepychania na siłę setek poprawek.
- Pan Timmermans, który tak się martwi o praworządność w Polsce, jeszcze tego samego dnia powinien wdrożyć procedurę w sprawie łamania praworządności w Parlamencie Europejskim - ironizował nasz gość. - W świątyni demokracji zlekceważono demokrację, liczyły się tylko geszefty. Ponieważ niemieccy i francuscy przewoźnicy nie byli w stanie uczciwie wygrać na rynku z przewoźnikami z Europy Środkowej, przede wszystkim polskimi, wykorzystali swoich polityków, żeby w bezczelny sposób osłabić swoją konkurencję.