SLD przed wstąpieniem do Koalicji Europejskiej prowadziło negocjacje dotyczące jednej płaszczyzny programowej.
- Przede wszystkim chodzi o to, żeby Polska była silna w Europie, minimalna płaca europejska - 1000 euro, a obecnie w Polsce do mniej więcej 500 euro. Chcemy także wprowadzić walutę euro - wyliczył. Zaznaczył także, że nowy europarlament będzie prawdopodobnie w 20 lub 25 procentach składał się z eurosceptyków. - Idą oni do PE po to, żeby mówić że UE jest idiotyzmem. Pytanie, czy to jest sensowne dostawać się tam, żeby mówić jaki parlament jest zły i pobierać wysokie wynagrodzenie - stwierdził.
Jeśli chodzi o nazwę komitetu wyborczego będzie się nazywał "Koalicja Europejska PO+SLD+N+PSL+Zieloni". - Metoda d'hondta pokazała nam figle w wyborach samorządowych, SLD przekroczył próg wyborczy a mandatów nie otrzymało, tak było na przykład w naszym regionie. Ta metoda promuje gigantyczne ugrupowania, samodzielnie przekroczylibyśmy próg wyborczy, ale nie oznaczałoby to, że otrzymalibyśmy satysfakcjonującą liczbę mandatów - mówił w Loży Radiowej Piotr Woźniak. - Dzisiaj sondaże, po przyłączeniu SLD do KE dają 33.2% poparcia a PiS 33.% nie jest więc powiedziane, kto te wybory wygra - podkreślił.
Piotr Woźniak odniósł się także do słów Adriana Zandberga, lidera partii Razem, który stwierdził, że przystąpienie Sojuszu do Koalicji Europejskiej to "pójście pod but Schetyny" i "kapitulacja". - Wielokrotnie rozmawialiśmy z panem Zandbergiem, chcieliśmy zrealizować szeroki blok lewicowy, partia Razem nigdy z nami nie chciała "tańczyć". Dzisiaj pan Zandberg został sam - skwitował.