Parafrazując doniesienia jednej ze stacji telewizyjnych, miło mi państwa poinformować, że Cristiano Ronaldo znakomicie wyszedł z progu i ustrzelił dwa hattricki w czwartej tercji piątej kwarty meczu z Hiszpanką.
A bez parafraz: Portugalczyk w pierwszych dwóch meczach mistrzostw świata w Rosji zdobył cztery bramki, z czego trzy w meczu ze znakomitą Hiszpanią. Tym samym 33-letni Ronaldo stał się najstarszym strzelcem hattricka na mistrzostwach świata.
Tu mała dygresja dla wydawców serwisów informacyjnych w TVN-ie: hattrick to trzy bramki strzelone przez tego samego zawodnika w jednym meczu. Jeśli się to wie, nie pisze się informacji, że - cytat dosłowny – „dwie z bramek Ronaldo to tzw. hattricki”.
A tak stało się we wspomnianej stacji, za co - nie wiedzieć czemu - konsekwencje poniosła prezenterka Olga Orzechowska. Zawieszono ją za to, że przeczytała z promptera idiotyczny tekst, przygotowany, a przynajmniej zatwierdzony, przez wydawcę. Mam w związku z tym drobny postulat do największych w polskich mediach obrońców demokracji i piewców tolerancji: przestańcie dyskryminować kobiety.
Ale to tylko dygresja. Wracam do tematu głównego, którym jest dziś Cristiano Ronaldo. Wielki piłkarz z Madery podczas rosyjskiego mundialu stał się najlepszym strzelcem wszech czasów w Europie, jeśli idzie o gole zdobyte dla reprezentacji.
Ma ich już w barwach Portugalii 85 i o jedno trafienie wyprzedza legendarnego Węgra, Ferenca Puskasa, święcącego triumfy w latach 50. Obu łączy to, że w swoich epokach byli gwiazdami Realu Madryt.
Dla porównania Król Futbolu, Pele, ustrzelił dla Brazylii 77 trafień, Miroslav Klose zdobył dla Niemiec 71 goli, wielki Rywal Ronaldo do miana najlepszego piłkarza świata zdobył dla Argentyny dotychczas 64 bramki, a Robert Lewandowski ma na razie 55 trafień w reprezentacji, czyli o 30 mniej niż CR7.
Pewien dziennikarz zadał kiedyś Cristiano Ronaldo takie pytanie: strzelasz bramki prawą nogą, lewą, głową, z pola karnego, zza pola karnego. Co z tego arsenału uważasz za swoją najcenniejsza broń, czyniącą cię lepszym od innych. - Jest tylko jedna rzecz, która czyni mnie najlepszym na świecie – odparł Cristiano Ronaldo. – Tą rzeczą jest statystyka.
I rzeczywiście, o ile można się spierać, kto w naszej epoce – CR7 czy Argentyńczyk Leo Messi, bo innych kandydatów brak - jest najlepszym piłkarzem świata, to statystycznie nikt nie może mieć co do tego wątpliwości.
Za Ronaldo stoi nie tylko ogólna liczba goli zdobytych dla reprezentacji. Portugalczyk jest też jedynym piłkarzem, który strzelał bramki na wszystkich imprezach mistrzowskich od roku 2004 do 2018: Były to mistrzostwa świata w 2006, 2010, 2014 roku i obecne, a ponadto mistrzostwa Europy w latach 2004, 2008, 2012 i 2016 – które na dodatek Portugalia, przy walnym udziale Cristiano Ronaldo, wygrała.
Leo Messi nie może się poszczycić takimi osiągnięciami, nie tylko dlatego, że jako Argentyńczyk nie gra na Euro. Kompletnie zawiódł m.in. mistrzostwach świata w RPA w 2010 roku, które zakończył z zerowym dorobkiem bramkowym.
Niech tej wyliczanki dopełni statystyka, z której wynika, że w ciągu czterech lat od poprzedniego do obecnego mundialu Cristiano Ronaldo zdobył w klubie i reprezentacji 229 goli. Drugi w tej klasyfikacji jest Lionel Messi z 220 bramkami, a trzeci – uwaga – Robert Lewandowski, który do siatki rywali trafiał 187 razy. Można więc Ronaldo nie lubić, ale nie sposób go nie szanować.
A gdyby ktoś chciał polubić, to może pomoże mu fakt, że CR7 nie ma na swym ciele ani jednego tatuażu. I to bynajmniej nie ze względu na chęć bycia oryginalnym wśród obficie wydzieranych gwiazd futboli. – Chcę móc regularnie oddawać krew potrzebującym, bo to zdobi człowieka sto razy bardziej niż najpiękniejszy tatuaż – wyjaśnił w jednym z wywiadów Cristiano Ronaldo.