- Nie zostało nam prawie nic – mówią mieszkańcy Nysy, którzy mieszkają nieopodal wałów. Choć miasto udało się uratować przed całkowitym zalaniem, to mieszkania czy garaże, piwnice już nie. Teraz trwa wielkie sprzątanie po powodzi. Wielu mieszkańców nadal z obawą patrzy na Nysę Kłodzką i jak mówią, dopóki woda nie opadnie do normalnego poziomu, to nie zasną spokojnie.
- Garaż zalany na 2 metry. W tej chwili wszystko pływa i jesteśmy na etapie czyszczenia, jakieś próby odpompowania, ale bez sprzętu to jest marna robota. Niepokój jest cały czas, bo te wały nie są stabilne. Sytuacja jest jaka jest, ale trzeba żyć, robić i wracać do normalności. Wszystko mam zalane, zniszczone, kotłownię i piec. Nie ma grzania, ciepłej wody, nie ma prądu. - Muł, błoto, wszystko zalane. Talerze tylko zostały. Co ma być, to będzie. Już raz przeżyłam, to drugi też.
Przypomnijmy, że mieszkańcy mogą skorzystać z pomocy w postaci darów. Punkt pomocy zlokalizowany jest w Zespole Szkół Ekonomicznych, Hali Nysa i w Galerii Centrum.
AKTUALIZACJA godz. 21:15: - W związku z poprawą sytuacji powodziowej, o północy (z wtorku na środę 17/18.09) traci moc zarządzenie o wprowadzeniu ewakuacji w Nysie - poinformował wieczorem w mediach społecznościowych burmistrz Kordian Kolbiarz. W środę (18.09) o 8.00 potwierdzi ten fakt dźwięk syren alarmowych.
- Pomimo odwołania ewakuacji, bardzo proszę o zachowanie ostrożności - wciąż trwa alarm przeciwpowodziowy - dodał burmistrz. Stan ewakuacji pozostanie aktualny dla części ulic w Nysie („Zamłynie”). - Bardzo dziękuję za skuteczną walkę w obronie naszego miasta - napisał Kordian Kolbiarz.