Nyski szpital musi poczekać z uruchomieniem komory hiperbarycznej. Aparatura, która miała pomagać między innymi w leczeniu skutków koronawirusa nie dotrze na Opolszczyznę w zaplanowanym terminie właśnie przez epidemię.
Problemem są między innymi dostawy części do produkcji, które powstają w krajach szczególnie dotkniętych pandemią. Dyrektor nyskiego ZOZ-u Norbert Krajczy zapowiada, że więcej na temat dalszych losów inwestycji będzie wiadomo za kilka tygodni.
- Produkcja stanęła. Jest to komora turecka, podzespoły robią Włosi i Niemcy. Praktycznie rzecz biorąc, tam niestety nie ma produkcji już. Myśmy przedłużyli o 2 miesiące temu, który wygrał przetarg, żeby się określił do końca czerwca. W tym przypadku, jeżeli nie, to trzeba będzie ogłosić kolejny przetarg - tłumaczy.
Jednocześnie, jak zapewniają władze lecznicy, unijne dofinansowanie do uruchomienia komory nie jest na razie zagrożone z powodu przesunięć terminu dostawy.
Przypomnijmy, że instalacja ma być pierwszą tego typu na Opolszczyźnie. Jej zakup ma kosztować prawie 1,5 miliona złotych, z czego milion pochodzić będzie z funduszy zewnętrznych. Z komory będzie mogło korzystać jednocześnie do 8 osób, a przeprowadzane w niej seanse mają być skuteczną formą leczenia również osób po zawałach, udarach czy oparzeniach.