W nyskim parku miejskim wycięto w ostatnim czasie sporo drzew. Mieszkańcy są zaniepokojeni, a miasto uspokaja, że prace mają na celu ochronę przyrody.
- Wycinamy "złe drzewa" tylko po to, żeby te "dobre" miały więcej oddechu - tak prace komentuje burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz. Zdaniem włodarza miasta, pomoc człowieka okazała się niezbędna w celu zachowania walorów parku.
- Wrażenie pewnie smutne, przygnębiające, natomiast to wszystko zgodnie z definicją ochrony przyrody, czyli jest wycinanie gatunków inwazyjnych; drzew, które już są chore, obumarłe. To jest park, który musi być utrzymany jako park dziewiczy, gdzie ingerencja człowieka jest minimalna i te wycinki mają na celu, aby ten park przez wiele, wiele lat kolejnych służył i był w miarę zadbanym parkiem - wyjaśnia.
W miejsce części wyciętych drzew pojawią się nowe nasadzenia, jednak, jak dodaje burmistrz, zalecenia ekspertów nakazują jak najmniejszą ingerencję w dziką parkową przyrodę.
To jednak nie jedyne zmiany w nyskim królestwie zieleni. W najbliższym czasie miasto chce wyremontować ścieżki, a także wymienić ławki i dołożyć kolejne latarnie.