Nyski urząd pracy czekają zmiany kadrowe. Władze powiatu chcą w przeciągu trzech lat ograniczyć zatrudnienie w instytucji. Jak jednak zapewnia nyskie starostwo, uszczuplenie kadry nie będzie oznaczało zwolnień.
Zmiany rozpoczęto od kierownictwa. Zdaniem władz powiatu, urząd nie potrzebuje zastępcy dyrektora. Docelowo, z liczącej obecnie około 75 osób kadry "pośredniaka", w instytucji ma pozostać niespełna 60 osób.
Zmniejszenie zatrudnienia ma wynikać z coraz mniejszego zapotrzebowania na usługi urzędu.
Dzisiaj mamy 9-procentowe bezrobocie i tak naprawdę na rynku zostały te osoby, które nie chcą pracować. Ta struktura nie jest do utrzymania na takim samym poziomie jak była dwa, trzy lata temu. Obowiązków jest coraz mniej. To nie jest jakaś rewolucja. To jest doprowadzenie do normalnej sytuacji - wyjaśnia wicestarosta nyski, Jacek Chwalenia.
Według zapewnień, redukcja etatów ma się dokonać po odejściu części osób na emeryturę. Na ich miejsce nie będą wówczas prowadzone nowe nabory.
Kilka osób ma także otrzymać propozycję pracy w starostwie, w którym już teraz zaczyna brakować rąk do pracy.
Według szacunków, zmniejszenie zatrudnienia w "pośredniaku" ma dać oszczędności na poziomie około 600 tysięcy złotych rocznie.