Nasz program prowadzony był z poniemieckiego schronu, gdzie znajduje się Izba Pamięci Stowarzyszeniu „Blechhammer – 1944”.
Stan powietrza w Kędzierzynie-Koźlu określany jest jako bardzo zły. Rejestrowany jest tam podwyższony poziom benzenu w powietrzu.
- Zanieczyszczenia atmosferyczne wpływają na nasze zdrowie – powiedział Roman Kolek, lekarz zarazem wicemarszałek województwa opolskiego z Mniejszości Niemieckiej. - Oddziałuje też na nas znajdujący się w powietrzu benzen. Zwiększa ryzyko nowotworów układu krwiotwórczego. To także oddziaływanie na nerki, układ wydalniczy. Bardzo ważne są też w naszym regionie zagrożenia związane z pyłem zawieszonym i niską emisją. To jest wielkie ryzyko. Mamy osiągnięcia w eliminacji pyłu zawieszonego emitowanego przez przemysł. Natomiast sytuacja jest dramatyczna w odniesieniu do użytkowania w sezonie grzewczym pieców na węgiel. W województwie opolskim sprawa benzenu od dłuższego czasu budzi duże emocje. Zdzieszowice i Kędzierzyn-Koźle, tam są duże wzrosty jego emisji. Są różne koncepcja przyczyn. Od 2013 roku sytuacja trochę uległa poprawie. To wymaga jednak precyzyjnych badań. Obecnie w ramach transgranicznej współpracy Instytut Ceramiki Materiałów Budowlanych realizuje projekt szukający korelacji pomiędzy zanieczyszczeniem powietrza, a stanem zdrowia po polskiej i czeskiej stronie granicy. Wstępne wnioski potwierdzają, że w województwie opolskim żyjemy krócej, niż Czesi z terenów przygranicznych. Bez wątpienia wpływ na to ma zanieczyszczenie powietrza.
Problem skokowych, wysokich stężeń benzenu w powietrzu występuje w Kędzierzynie-Koźlu od wielu lat. Dotąd żadna z instytucji nie wskazała, kto za to odpowiada. Zapytał o to na sesji opolskiego sejmiku jego radny, Bogdan Tomaszek z Prawa i Sprawiedliwości: - W odpowiedzi usłyszałem, że jeżeli chodzi o chwilowe wzrosty stężenia benzenu to wszystko jest w porządku. Wszystkie firmy wyszczególnione w tej odpowiedzi spełniają normy i mają dokumenty potwierdzające, że u nich wszystko jest w porządku.
- Na terenie Kędzierzyna-Koźla działa jedna stacja pomiarowa - powiedział Krzysztof Fedyszyn z Komitetu Ochrony Powietrza w Kędzierzynie – Koźlu. - Nie spełnia ona swojej funkcji. Jej ulokowanie nie jest trafne. Potwierdziła to konferencja naukowa, która odbyła się u nas w 2012 roku. Stwierdzono, że jedna stacji niewiele zobrazuje i potrzeba ich znacznie więcej. Dane z niej czerpią Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz inne urzędy. Stacja ta jest często wyłączana. Ma awarie. Zatem faktyczny stan obecności benzenu w powietrzu nie jest znany.
- Problem benzenu w mieście jest coraz głośny, bo społeczeństwo jest coraz bardziej świadome – stwierdził Marek Piasecki, radny Kędzierzyna – Koźla. - Jedna stacja pomiarowa nie pozwoli nigdy ustalić, kto jest emitentem benzenu. Musimy zbadać powietrze i co w nim jest. Benzen to tylko jeden z ponad 150 środków chemicznych emitowanych do powietrza. Myślę, że gros z nich jest bardziej szkodliwa.
Minister ds. klimatu oraz Główny Inspektor Ochrony Środowiska zdecydowali, że w strefie przemysłowej Kędzierzyna-Koźlu uruchomiona będzie nowa stacja monitorowania stężenia benzenu. Poinformował o tym w piątek poseł Janusz Kowalski.
- Druga stacja faktycznie jest potrzebna – powiedział Andrzej Kopeć, radny Kędzierzyna – Koźla z Koalicji Obywatelskiej. - Musimy mierzyć zawartość benzenu przez cały rok, a nie w odcinkach czasowych. Nie może brakować tych informacji w strukturze danych. Chciałbym zwrócić uwagę, że mówiąc o problemie benzenu dyskutujemy o substancji, której normy nie były przekroczone od 2013 roku. Natomiast w przypadku pyłów zawieszonych te normy są przekraczane regularnie. Być może zbytnio koncentrujemy się na nieodpowiednim czynniku. Ciekawą i wartą uwagi koncepcję zaprezentowali przedstawiciele KOP. Być może benzen jest takim markerem tzn., jego obecność w powietrzu może świadczyć o tym, że są tam też inne substancje, które nie są opomiarowane, a są równie niebezpieczne dla zdrowia. Być może potrzebne jest rozszerzenie spektrum badanych czynników, czyli stwierdzenie, jakie substancje oddziałują na naszych mieszkańców. Może wraz z benzenem występują inne trujące substancje, o których nie mamy świadomości.
- Ten benzen jest jedyną wartością, która jest mierzalna i stąd wyszła ta cała dyskusja – dodał Łukasz Abramek z KOP. - Wartości, które osiągają piki benzenu są takie, jakie możemy mniej więcej rejestrować w podziemnych parkingach. Nawet jeżeli uznamy, że te wartości nie są szkodliwe dla zdrowia to, czy wdychając takie ilości benzenu możemy mówić, że przebywamy w zdrowym środowisku? Raczej chyba nie. Uważamy, że należy zmierzyć też inne czynniki, które występują w powietrzu. To jest problem techniczny. Za bardzo nie wiemy, ile powinno być tych stacji, żeby to zmierzyć i w których miejscach powinny się znajdować. Brakuje nam wiedzy eksperckiej. Nawet jeżeli złapiemy takiego truciciela za rękę to faktycznie niewiele można mu zrobić. Nawet, gdyby dzisiaj wystąpiło przekroczenie rocznej normy benzenu to w praktyce nic się nie wydarzy. Znaczącym problemem są zezwolenia zintegrowane wydawane firmom na różnych poziomach. Gdy z prawnego punktu widzenia firma nie przekracza jakiś wielkości, to w zasadzie nie ma możliwość prawnych, aby zmusić ją do stosowania najnowszych technologi i przeciwdziałania temu, że powoduje jakieś skażenie.
- My jesteśmy w takim jakby w trójkącie, gdzie są Zakłady Azotowe Kędzierzyn, Blachownia i koksownia Zdzieszowice – argumentował Łukasz Iwulski z KOP. - Teren, gdzie się znajdujemy jest jakby w dolinie i to powoduje, że te wszystkie substancje w pewnych warunkach pogodowych mogą wisieć nad miastem. Jest to skorelowane z wiatrem, ciśnieniem powietrza. Trzeba sprawdzić, co powoduje, że ludzi tutaj czuja się źle, boli ich głowa, mają problemy z oddychaniem. Najwięcej takich przypadków jest na Osiedlu Piastów, które jest blisko Zakładów Chemicznych Blachownia. Ludzie o tym mówią, ale nie jest to jakaś zbiorowa histeria.
Rocznie z powodu smogu umiera przedwcześnie 48 tys. Polaków. W sprawie czystości powietrza pozostaje więc jeszcze wiele do zrobienia.