Przed laty Prudnik zaszufladkowano w różnych strategiach jako gminę turystyczną. Miasto ma Wieżę Woka, najstarszą tego typu budowlę obronną w Polsce. Jest tu zabytkowy klasztor Bonifratrów, muzeum mieszczące się w wiekowym arsenale. Za miastem znajduje się sanktuarium Św. Józefa i klasztor, gdzie komunistyczne władze więziły Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nieopodal jest państwowa stadnina koni. To najciekawsze atrakcje tej gminy. Czy to wystarczający potencjał, aby mówić, że ma ona charakter turystyczny?
– Jesteśmy pięknie położeni – uważa Grzegorz Zawiślak, burmistrz Prudnika. – Wiele robiło się w tym kierunku, aby Prudnik był miastem turystycznym, ale musi stać na kilku nogach. Nie może opierać się tylko na turystyce, istotne są również mocne filary przemysłowe. Produkt turystyczny musimy budować z okolicznymi gminami. Jest dużo do zrobienia, aby uatrakcyjnić nasze miasto i gminę. Musimy jakoś zachęcić turystę, żeby się u nas zatrzymał – podkreśla.
W Prudniku organizowane są doroczne ponadregionalne imprezy. To Wystawa Twórców Ludowych i Rzemiosła Artystycznego Pogranicza Polsko-Czeskiego, kolarskie kryterium uliczne upamiętniające Stanisława Szozdę oraz zlot motocyklowy. Czy organizacja tych imprez przekłada się na wzrost odwiedzających Prudnik?
– Temat turystyki rozpoczął się w Prudniku w 2006 roku – powiedział Franciszek Fejdych, były burmistrz Prudnika, lider PO w tym powiecie. – Te 12 lat to było pokazywanie, że miasto ma potencjał. To nie jest tak, że chcieliśmy być gminą turystyczną. Chcemy być gminą wielowątkową. Nie tylko turystyka, ale także rolnictwo i gospodarka. Na samej turystyce nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Głównym zadaniem jest zmiana myślenia podróżujących, że oprócz Głuchołaz na mapie Opolszczyzny jest jeszcze Prudnik ze świetną bazą wypadową w Jeseniki. Są tu ciekawe tereny pogranicza i pięknie zadbane zabytki – zaznacza.
Prudnik jest siedzibą polskiej części Euroregionu Pradziad. Jakie są z tego korzyści dla rozwoju turystyki w gminach pogranicza? Zapytaliśmy o to Radosława Roszkowskiego, starostę prudnickiego, a zarazem przewodniczącego Zarządu Stowarzyszenia Gmin Polskich Euroregionu Pradziad. – W swoich celach statutowych mamy wsparcie dla rozwoju turystyki. Wspomagane są różne inicjatywy organizacji pozarządowych m.in. prudnickiego oddziału PTTK, który organizuje Rajd Maluchów – najprawdopodobniej najstarszą i największą tego typu imprezę w Polsce. Powstają też ścieżki rowerowe. Jest inicjatywa związana z rowerami elektrycznymi – wymienia Roszkowski.
Infrastruktura turystyczna powstaje też w bezpośrednim sąsiedztwie Prudnika.
– Praktycznie jest już gotowa ścieżka rowerowa, która będzie wyjątkowa na naszym terenie – przekonuje wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – Trasa ta przebiegać będzie od Prudnika przez Lubrzę, Białą i dalej na Opole i do zamku w Mosznej. Dzięki temu bezpieczniej będzie można jeździć rowerem – zapewnia.
– Problemem Prudnika jest brak bazy gastronomicznej i hotelarskiej – mówi o słabościach tej branży Teresa Barańska, radna miejska z PiS – to by przyciągnęło tutaj turystów.
W ciągu pięciu lat gminie Prudnik ubyło ponad 1300 mieszkańców. W ubiegłym roku było ich ponad 26 tysięcy. W raporcie o stanie gminy za ubiegły rok można przeczytać, że: "Spodziewać się należy utrzymania dotychczasowej tendencji spadkowej zaludnienia gminy”. Rzutować na to ma dynamika rozwoju gospodarczego. W gminie Prudnik wprowadzono program pomocy dla przedsiębiorców tworzących nowe miejsca pracy. Jednak z braku wniosków w ubiegłym roku nie udzielono zwolnień z tytułu podatku od nieruchomości".
– Jeżeli poczytamy raport profesora Przemysława Śleszyńskiego dotyczący zdegradowanych dogłębnie miast, to Prudnik – tak jak wiele miast – ma problem ze swoim położeniem. Jesteśmy na uboczu głównych tras transportowych, oddaleni od głównych centrów przemysłowych. Także Nysa ma ogromne problemy. Ściągnięcie tutaj jakiegokolwiek przedsiębiorcy wymaga wielkiego wysiłku i ogromnych zachęt. Te preferencje, które zatwierdziła rada miejska nie spowodowały, że np. miejscowi przedsiębiorcy chcą w nie wchodzić, bo one oprócz zachęt mają też zobowiązania. Jeżeli ktoś korzysta z tych ulg, to musi utrzymać zatrudnienie. Dzisiaj przedsiębiorcy patrząc na sytuację gospodarczą, na niepewność nie chcą ryzykować takich zobowiązań, dlatego nie chcą korzystać z tych programów – mówi Franciszek Fejdych.
Prudnicką lokalizację wybrała czeska firma Dul Radim, która zapowiada inwestycje rzędu 145 mln złotych i docelowe zatrudnienie blisko 200 osób. W sprowadzenie tego inwestora mocno zaangażowała się Katarzyna Czochara, posłanka PiS. – Musi trochę potrwać proces przygotowania dokumentacji, uzyskania różnych zezwoleń oraz zabezpieczenia finansowego inwestycji. Może to trwać rok, jeśli nie dłużej – ocenia.
– Na tym etapie wszystkie formalności ze strony gminy zostały wykonane bardzo szybko – zapewnia burmistrz Zawiślak. – Czeski inwestor był zaskoczony, że w Polsce może się to tak szybko odbywać. Tu jest kwestia finansowania. Trwają już końcowe rozmowy. Jest 99 procent zdecydowania, że ta inwestycja będzie w Prudniku – mówi burmistrz.
Z prudnickimi samorządowcami rozmawialiśmy także o zastoju w wielorodzinnym budownictwie mieszkaniowym, szkolnictwie zawodowym oraz problemach miejscowego szpitala powiatowego.
Samorządową Lożę Radiową prowadził Jan Poniatyszyn. Zaproszenie do udziału w programie przyjęli:
- Katarzyna Czochara, posłanka Prawa i Sprawiedliwości
- Teresa Barańska, radna miejska Prudnika z Prawa i Sprawiedliwości
- Radosław Roszkowski, starosta prudnicki z Platformy Obywatelskiej
- Grzegorz Zawiślak, burmistrz Prudnika
- Mariusz Kozaczek, wójt Lubrzy z Polskiego Stronnictwa Ludowego
- Janusz Siano, wicestarosta prudnicki z Mniejszości Niemieckiej
- Franciszek Fejdych, były burmistrz Prudnika, lider Platformy Obywatelskiej w tym powiecie.