Wantuła i Pulit podpadli z powodu łamania prawa oświatowego. Pierwszy dostał w końcu prokuratorskie zarzuty, sprawą drugiego miał się zająć premier Donald Tusk, do którego wojewoda wysłał wniosek o odwołanie niesfornego wójta. Premier nie zdążył podjąć decyzji przed końcem samorządowej kadencji a ponieważ Pulita ponownie wybrano wójtem, sprawa się przedawniła.
W przypadku Mutza przyczyna sporu z administracją rządową była dość banalna. Wójt zapomniał w terminie złożyć oświadczenie majątkowe, nie zareagował też w terminie na ponaglenia służb wojewody. Sprawa niby drobna, ale w myśl polskiego prawa - które, przypomnijmy, w innych przypadkach łagodnie traktuje samorządowców łamiących prawo, o ile nie zostaną skazani na karę więzienia - konsekwencją niedotrzymania terminu jest w tym przypadku wygaszenie mandatu wójta.
Mutz chyba się tym specjalnie nie przejął, w kontaktach z mediami prezentował wyjątkowo dobry humor, tłumaczył, że był tak zarobiony przy okazji reformowania oświaty, że po prostu o oświadczeniu zapomniał. Sugerował też, powołując się na sondaże, że wojewoda i tak za chwilę przestanie być wojewodą, więc nie ma się czym przejmować. I tu miał rację. Ale co z tym fantem zrobi nowy wojewoda, dowiemy się w przyszłym roku.