Podobno zadecydowały względy rodzinne. Po siedmiu latach Norbert Rasch, lider Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, postanowił nie kandydować na kolejnym walnym zjeździe i oddać władzę, którą dość nieoczekiwanie objął podczas pamiętnego zjazdu w Głogówku. Nieoczekiwanie, bo ustępujący dobrowolnie po kilkunastu latach rządów Henry Kroll namaścił na następcę posła Ryszarda Gallę. Ten przegrał jednak z Raschem, który z talentem festynowego wodzireja wygłosił porywającą mowę, w której niemiecki gładko przeplatał się z gwarą, czym ujął delegatów i wybory wygrał. Kto był na miejscu, pamięta niewyraźne miny mniejszościowych samorządowych notabli.
Rasch tłumaczył, że rezygnuje także dlatego, że dostał dobrą propozycję przejścia do biznesu. Jak się potem okazało, trafił do jednej z agencji pośrednictwa pracy wysyłającej Opolan na saksy, co chyba trudno uznać za znaczący życiowy awans. Być może jednak Rasch miał po prostu dosyć politycznych przepychanek. Przypomnijmy: po wyborach w 2010 roku liczył ponoć na miejsce w Zarządzie Województwa, tymczasem koalicjanci brutalnie pozbyli się polityków mniejszości i co prawda ponownie zaprosili ich do współpracy, ale mocno upokorzonych i dopiero po interwencji Warszawy.
Rascha zastąpił Rafał Bartek, kolejny polityk młodego pokolenia. Musiał jednak zmierzyć się z Zuzanną Donath-Kasiurą, która uzyskała całkiem przyzwoity wynik i ostatecznie została sekretarzem TSKN.Dodajmy, że ani Rasch, ani Bartek nigdy nie osiągnęli takiej politycznej pozycji, jaką przez lata miał na opolskiej scenie - politycznej - Henryk Kroll.