Rzeź wyjadaczy BILANS 2014
O zmianie w Opolu nie ma się co rozpisywać, bo była oczywista - po 12 latach odchodził urzędujący prezydent. Wybory w stolicy regionu pokazały za to, że szyld partyjny nie jest kluczem do sukcesu, ważniejsza jest wyrazista osobowość i prawdziwa kampania.
Reelekcję zapewnili sobie ci samorządowcy, którzy potrafili zapewnić społeczny spokój. To przykład Kluczborka, gdzie bez trudy wygrał urzędujący burmistrz Jarosław Kielar. Nie bez znaczenia był brak mocnego kontrkandydata - to przypadek choćby Sylwestra Lewickiego z Olesna. Niektórzy kandydaci, którzy wrócili po przerwie, mogli liczyć na pamięć wyborców - tu można wymienić Adama Krupę z Głubczyc, Mariusza Stachowskiego w Zawadzkiem, Jana Labusa z Ozimka ( o nim osobno) czy Andrzeja Gosławskiego w Świerczowie.
Przepadli ci, których wcześniejsze sukcesy skłoniły do aroganckich zachowań i ostentacyjnego lekceważenia głosu mieszkańców. Tam, gdzie samorządowa władza spoczęła na laurach albo upierała się przy swoich pomysłach - takich jak zamknięcie rynku dla ruchu, budowa farm wiatrowych czy biogazowni, zamykanie szkół, blokowanie oczekiwanych przez ludzi inwestycji, rozdawanie stanowisk poplecznikom - wyborcy pokazali jej czerwoną kartkę. I dotyczyło to zarówno tych, którzy nie wykazali się w pierwszej kadencji, ale także tych, którzy rządzili swoimi gminami od wielu lat.
Lista przegranych włodarzy opolskich gmin jest długa: Krzysztof Kuchczyński w Namysłowie, Wojciech Huczyński w Brzegu, Jolanta Barska w Nysie, Tomasz Wantuła w Kędzierzynie-Koźlu, Ryszard Gruener w Byczynie, Maria Krompiec w Branicach, Józef Matela w Kietrzu, Bronisław Kurpiela w Strzeleczkach, Mirosław Stankiewicz w Niemodlinie, Edward Plicko w Białej.
Marek Świercz