Zychowicz jest autorem bestsellerowych, choć kontrowersyjnych książek historycznych. W jednej twierdzi, że II Rzeczpospolita zrobiłaby najlepiej, gdyby zawarła pakt z III Rzeszą, bo w ostatecznym rozrachunku lepiej by na tym wyszła. W innej Powstanie Warszawskie nazywa zbrodniczym błędem. W najnowszej oskarża Józefa Piłsudskiego o ocalenie czerwonego reżimu bolszewików.
- Były dwa momenty, gdy Polska mogła wesprzeć białych Rosjan i dobić czerwoną hydrę w jej gnieździe - przekonuje.
Pierwsza szansa, jego zdaniem, została zmarnowana w 1919 r., gdy bolszewicy z trudem bronili się przed białą armią Antona Denikina. Gdyby Piłsudski nie zatrzymał frontu i nie kazał polskim żołnierzom stać z bronią u nogi, bolszewicy byliby skończeni. Nie zrobił tego i rok później Sowieci uderzyli na Polskę, chcąc zanieść płomień rewolucji do Europy Zachodniej. Zostali odparci pod Warszawą i rozbici w kolejnych starciach. Zdaniem Zychowicza, Wojsko Polskie mogło pójść za ciosem, sprzymierzyć się z białymi, którymi dowodził generał Piotr Wrangel, po czym zdobyć Moskwę i zdusić czerwony reżim.
Czemu tak się nie stało? Zdaniem Zychowicza, Piłsudski błędnie oceniał, że biała imperialistyczna Rosja będzie groźniejsza dla Polski. Poza tym, jako rewolucjonista całe życie walczący z caratem, niechętnym okiem patrzył na carskich oficerów.
- Za te błędne kalkulacje zapłacili Polacy, którzy zostali w granicach sowieckiej Rosji, a 17 września 1939 r. zapłaciła cała Polska - mówi Zychowicz.