– Jeśli mieszkańcy Opolszczyzny nie pójdą do urn, nasz region nie będzie miał swojego przedstawiciela w Europarlamencie – podkreśla dr Ewa Skrabacz. – System wyborczy jest tak skonstruowany, że faktycznie frekwencja ma znaczenie. Jak zachęcić? No właśnie może pokazując, że nawet jeżeli chodzi o kwestię prestiżu, to warto – zaznacza gościa Radia Opole.
– Jeden poseł spośród 750, bo taką liczebność ma Parlament Europejski, nie ma takiego znaczenia. Idąc krok dalej, powiedziałabym nawet, że pojedynczy poseł nie ma też znaczenia w naszym krajowym parlamencie. Stąd zresztą zrzeszanie się w kluby, a ci, którzy „wypadną z obiegu", próbują przynajmniej sklecić koło, bo tam potrzebnych jest minimum trzech posłów – tłumaczy politolog.
– Pojawia się taka kwestia jak chociażby prestiż, czy to, że jednak Opolszczyzna jest gdzieś obecna. Jakkolwiek moglibyśmy powiedzieć, że z prestiżu być może niewiele wynika, czy nie ma to faktycznego przełożenia na konkretne decyzje, na znaczenie słów, które padają „w imieniu", jeżeli w ogóle takie mogą paść, to jednak nie lekceważyłabym kategorii symbolicznych w polityce – zaznacza dr Skrabacz.
Beata Kempa z Solidarnej Polski i Lidia Geringer de Oedenberg z SLD – to jedynki na liście swoich partii w wyborach do Europarlamentu w okręgu dolnośląsko-opolskim. Ich kandydatury zostały ogłoszone w miniony weekend.
Źródło: Rozmowa „W cztery oczy".
Posłuchaj wypowiedzi naszej rozmówczyni:
Oprac. Justyna Maćkowiak