Candy Dulfer z koncertem w Zaduszki w Krakowie
Pochodząca z Amsterdamu, córka legendarnego holenderskiego jazzmana Hansa Dulfera od lat już mocno skręca w stylistykę jazzu.
Pierwszy saksofon dostała pod choinkę w wieku 6 lat, a przekonanie, że to muzyka wyznaczy jej zawodową przyszłość pojawiło się po zapoznaniu się z dyskografiami takich znakomitości jak Sonny Rollins, Coleman Hawkins czy Dexter Gordon.
Jednak jej największym mistrzem pozostaje, obok ojca, Miles Davis - za zdolność do kreowania nowych stylów i samodoskonalenia przez tak wiele lat - tłumaczy.
W wieku 12 lat Candy założyła swój pierwszy zespół - Funky Stuff. Bardzo szybko zdobywali popularność, szturmując radio i telewizję.
Wkrótce byli na ustach wszystkich - towarzyszyli między innymi Madonnie w czasie jej europejskiej trasy.
Jednak świat poznał Candy dzięki Prince'owi, który zaprosił ją do współpracy przy piosence "Partyman", a dopiero po tym Candy została zaproszona przez Dave'a Stewarta - gitarzystę i producenta grupy Eurythmics - do nagrania partii saksofonu w utworze "Lilly Was Here", który okazał się jej największym jak do tej pory przebojem.
Imponuje ogromną otwartością na różne style muzyczne, a współpraca z Van Morrisonem, Arethą Franklin oraz Pink Floyd – to potwierdzenie, że z taką dziewczyną na saxie liczą się wszyscy.
Przed nami najpewniej piękne nastrojowe Zaduszki w Sali ICE w Krakowie. Znakomita okazja, by przypomnieć sobie jej największe nagrania także z płyt autorskich... Candy feel yourself home!!!