Nirvana nie wyklucza 'okazjonalnych' występów w hołdzie dla Cobaina
Razem z Kristem Novoselicem przyznają, że są otwarci na pomysł zagrania koncertów jako Nirvana, po tym jak ostatnio zaprezentowali się amerykańskiej publiczności w ramach przedsięwzięcia CalJam.
Headlinerem festiwalu w San Bernardino w Kalifornii byli Foo Fighters, ale na finał Dave Grohl, Krist Novoselic oraz Pat Smear zagrali wspólnie 6 nagrań, zapraszając też na scenę Joan Jett oraz Johna McCauleya z grupy Deer Tick.
Trzech członków ikony nurtu grunge wystąpiło razem po raz pierwszy od czasu wprowadzenia Nirvany do rock'n'rollowego hallu sławy w 2014 roku.
Wspólne koncerty w przyszłości? - Dlaczego nie - mówi perkusista Nirvany i lider Foo Fighters Dave Grohl - ale to raczej sprawa, która zmaterializuje się przy jakiejś specjalnej okazji.
- Ten pomysł pojawił się już w 2014 - przyznaje w wypowiedzi dla magazynu Kerrang - ale to bardzo osobliwa sprawa, nie można do tego podejść jedynie jak do kolejnego rockowego koncertu.
Krist Novoselic dodaje: - Osobiście muszę przyznać, że wspaniale było wystąpić wspólnie na scenie, przypominając tamte nagrania. Podobnie jak Dave uważam jednak, że ewentualne występy pod nazwą Nirvana nie będą mieć charakteru czegoś regularnego i nie mogą też stać się swoistym 'przedstawieniem cyrkowym'.
Warto przypomnieć, że emblematyczny Smells Like Teen Spirit został wykonany po śmierci Kurta Cobaina przez członków Nirvany tylko dwa razy w ciągu 20 lat, co dowodzi, z jak wielkim szacunkiem traktują tamten repertuar.
- Kiedy grasz pierwsze takty, czujesz się jak wystrzelony w otwartą przestrzeń, pierwsze uderzenia perkusji, wchodzisz w ten trans, to niezwykle emocjonalne - wspomina Dave Grohl.
W USA sentyment do legendarnego zespołu z Seattle jest wciąż ogromny.
Przypomnę , że w czołówce płyt, których Amerykanie wolą słuchać na kasetach poza 'The Eminem Show' oraz Yeezus Kanye Westa znalazła się właśnie płyta 'Nevermind' Nirvany z 1991 roku - druga w katalogu Amerykanów, a pierwsza, której producentem był Butch Vig.
Pytanie o znaczenie charyzmy Cobaina, pewnego tragizmu jego osobowości, nietuzinkowej wrażliwości dla siły Nirvany pozostawiam bez odpowiedzi, gdyż mam wrażenie, że w większości znamy na nie odpowiedź, ale sam gest upamiętnienia lidera jednego z najważniejszych zespołów lat 90. wypada docenić.