Slash powraca z nowym albumem!
Nowością jednak okazał się sposób rejestracji zbliżającego się wydawnictwa. Slash postanowił bowiem po raz pierwszy od czasów Velvet Revolver na nagranie płyty w całości cyfrowo. Gitarzysta zaznaczył, że zdecydował się na taki krok przede wszystkim ze względów ekonomicznych. Zauważył, że korzystanie z analogowego sprzętu jest bardzo drogie i biorąc pod uwagę realia przemysłu muzycznego, trudno liczyć, że poniesione koszty się zwrócą.
Fani ciepłego, organicznego brzmienia nie mają jednak powodów do obaw. Za produkcję „Living The Dream” odpowiada Michael „Elvis” Baskette, który współpracował ze Slashem przy „World On Fire”, czyli poprzedniku zbliżającego się albumu. Gitarzysta i tym razem nie kryje uznania dla producenta. Zaznacza, że płyta brzmi tak żywo i miękko, że ukaże się również na winylu.
Zapowiadające album „Driving Rain” i „Mind Your Manners” nie zwiastują repertuarowej rewolucji. To przebojowe, hardrockowe numery z melodyjnymi solówkami, z których słynie Slash. Na albumie znajdzie się jeszcze 10 utworów.
Gitarzysta zapowiedział też amerykańsko- kanadyjską trasę promującą „Living The Dream” i zasygnalizował, że prawdopodobnie zrezygnuje w trakcie solowych występów z grania utworów z repertuaru Guns N’ Roses.
Powodem jego decyzji jest reaktywacja kultowej formacji. Dwa lata temu Slash pojednał się z Axlem Rosem i Duffem McKaganem i zaczął ponownie grać rockowe evergreeny w oryginalnym składzie. Trwająca już trzeci rok trasa „Not in This Lifetime... Tour” jest czwartym najbardziej dochodowym tournee w historii muzyki. Reaktywowany zespół odwiedził Polskę dwukrotnie. Ostatni raz niecałe dwa miesiące temu na nowe otwarcie Stadionu Śląskiego w Chorzowie. Uczetnicy koncertu długo nie zapomną spektakularnego show, które trwało 3,5 godziny!
To chyba najlepszy dowód na to, że relacje w zespole są coraz lepsze. Da się zresztą zaobserwować, że powracające jak bumerang pytanie o możliwość nagrania nowej płyty w klasycznym składzie, spotyka się z coraz mniejszą irytacją Slasha i jego kolegów. Panowie twierdzą, że źródłem nieporozumień w latach 90. był wpływ osób spoza zespołu. Axl Rose zarejestrował podobno sporo pomysłów i niewykluczone, że przerodzą się w kolejną płytę Guns N’ Roses.