David Byrne pracuje nad nowym materiałem z Brianem Eno
W trakcie jednego z ostatnich spotkań dyskusyjnych z internautami założyciel Talking Heads potwierdził, że nagrania w znakomitej większości są praktycznie na ukończeniu i ma nadzieję, iż long play trafi do sprzedaży w przyszłym roku.
Wiadomo też, że premierze wydawnictwa ma towarzyszyć trasa koncertowa choć dziś ten plan jest jeszcze zdecydowanie 'up in the air'.
Jeden z internautów zapytał, czy są na horyzoncie jakiekolwiek szanse na nowy materiał Talking Heads? Byrne odparł, iż o ile mu wiadomo mogą to być najwyżej jakieś nowe opracowania już znanych rzeczy, bo źródełko pomysłów z emblematem TH jest raczej wyschnięte.
W dyskusji poruszano też temat obecnego funkcjonowania rynku muzycznego i w opinii Byrne'a - wciąż jednego z najtrudniejszych do sklasyfikowania twórców - jest dziś bardzo dużo młodych ludzi dysponujących talentem na miarę gwiazd lat 60 czy 70, mają nowe możliwości pokazania tego co robią, a co za tym idzie, większe szanse na zaistnienie.
Zmienia się także odbiór muzyki - staje się bardziej fragmentaryczny i trudno powiedzieć, czy wrócą jeszcze czasy analitycznego podejścia do nowych nagrań, chyba nie pomaga w tym mnogość nurtów muzycznych i tempo w jakim powstają nowe utwory.
Potencjał takich artystów jak chociażby Bon Iver, Lambchop, Sinkane czy PJ Harvey jest imponujący i zazdroszczę im witalności - ocenił Byrne.
Dla mnie David Byrne jest synonimem kompletnej osobowości twórczej - a taka płyta jak "My Life In The Bush Of Ghosts" nagrana wspólnie z Brianem Eno potwierdza, że dla takich umysłów nie ma ograniczeń stylistycznych i zacieram ręce w oczekiwaniu na ten nowy projekt.
Do spotkania tych dwóch panów doszło jeszcze w roku 1977, kiedy to zaintrygowany debiutem Talking Heads Eno przyjął posadę producenta drugiej płyty zespołu. Od razu znalazł wspólny język z Byrnem i zostali dobrymi przyjaciółmi.
Amerykanin szkockiego pochodzenia, ikona awangardy, producent, właściciel wytwórni płytowej, od czasów "Psycho Killer" wydanego 40 lat temu nie wolno go tracić z oczu i tym razem też nie radzę.