Czy jesteśmy gotowi na nowy krążek Franz Ferdinand?
Od wydania krążka "Right Thoughts, Right Words, Right Action" mijają cztery lata, co prawda jeszcze w 2015 mieliśmy materiał wydany pod marką FFS (wspólne przedsięwzięcie z weteranami glamu The Sparks, w którym Kapranos też się udziela), ale nam chodzi o najzwyklejszy w świecie katalogowy long play całego zespołu, a to dopiero przed nami.
Na sesji nagraniowej nie było już wieloletniego gitarzysty zespołu Nicka McCarthyego, który opuścił grupę zeszłego lata i zdołał nagrać nawet coś niezależnie razem ze swoją żoną Manuelą Gernendel, ale nie sądzę byśmy musieli przygotowywać się na proces 'odcinania kuponów' jednego z bardziej wyrazistych zespołów ostatnich lat.
Nowa płyta może się okazać lekko zaangażowaną politycznie, gdyż wydany w zeszłym roku singiel "Demagogue" to dość niewybredny komentarz do wyników wyborów w USA i samego prezydenta Donalda Trumpa, co mogło pozbawić ich trochę pro-republikańskich fanów, ale czy tak będzie - dopiero się przekonamy.
Nick McCarthy opuścił zespół w zeszłym roku, podając jako przyczynę względy rodzinne, a odświeżona grupa dała w tym roku już serię koncertów w USA.
Do oryginalnych członków grupy Alexa Kapranosa, basisty Boba Hardy'iego oraz perkusisty Paula Thomsona dołączyli Dino Bardot oraz Julian Corrie.
To może być inspirujące wzmocnienie - Bardot występował jeszcze w latach 90. w trzyosobowej grupie indie-pop, natomiast Julian Corrie produkuje muzykę zasadniczo elektroniczną pod nazwą Miaoux Miaoux. Także można mieć nadzieję, że Franz Ferdinand włączą "drugi bieg", potwierdzając swoją nietuzinkowość na rynku muzycznym.