- Rezolucja jest spóźniona i ma charakter symboliczny - mówił Marek Kawa z Prawa i Sprawiedliwości. Parlament Europejski ma bardzo ograniczoną rolę jeśli chodzi o legislację. Jest to też smutne, bo Nord Stream 2 to inwestycja ewidentnie wzmacniająca relacje bilateralne i gospodarcze między Niemcami a Rosją. Pamiętajmy, że inwestycja jest już na finiszu, więc w takiej czy innej formie będzie zakończona – mówił Kawa.
- Bez wątpienia rezolucja to krok w dobrą stronę, niestety zgodzę się, że ma tylko wymiar symboliczny i nie ma mocy wiążącej, a przecież niezależność energetyczna to polska racja stanu. W ostatnich 15 latach wiele zrobiliśmy w tej kwestii, warto przypomnieć budowę terminala w Świnoujściu, import skroplonego gazu z USA, rozwój OZE czy modernizację sieci przesyłowych. Tutaj rząd oraz opozycja mówią jednym głosem, różnimy się tylko w kwestii akcentów - mówił Tomasz Kostuś, poseł PO (Koalicja Obywatelska), na co odpowiedział mu potem Marek Kawa z PiS.
- W polityce rzadko cokolwiek dzieje się przypadkiem – ocenił z kolei Stanisław Rakoczy, prezes PSL w regionie. – Pewnie gdyby nie to, że Nawalny wrócił do Rosji i został aresztowany, to nie wiem czy ta rezolucja dotycząca Nord Stream 2 w ogóle by powstała. Myślę, że to bezpośrednia reakcja na łamanie praw człowieka. Ale teraz jest już za późno, inwestycja jest prawie gotowa i wszystko zależy od woli politycznej i sztuki dyplomacji, bo Unia może mieć tutaj pewne argumenty. Oczywiście, ukończenie Nord Stream 2 nie jest dla Polski korzystne – mówił Rakoczy.
- Rezolucja z definicji nie jest wiążąca, to jest 6 stron kartek papieru, a o Nord Stream jest jedno zdanie. To jest tylko wyrażenie woli, ale jest to wezwanie skierowane w stronę RFN. IJuż mamy przecież odpowiedź na tę rezolucję, kanclerz Merkel powiedziała wyraźnie, że nie widzi powodu dla którego należałoby inwestycję przerwać. Ja się jej nie dziwię, bo inwestycja jest na końcówce. Rezolucja jest przejawem tego jak Parlament Europejski jest bezsilny w niektórych kwestiach – ocenił Jerzy Czerwiński, senator PiS.
- Zgadzam się co do definicji rezolucji, ona ma charakter życzeniowy, ogólny i mało skuteczne. Jak dla mnie ma jednak istotne znacznie bo to sygnał dla członków UE, że powinny być poczynione pewne działania konsolidujące państwa członkowskie w polityce zagranicznej. Jeśli popatrzymy na poprzednie rezolucje, nawet w stosunku do Rosji, to one mają taki sam charakter i mamy widoczny deficyt jeśli chodzi o konkretne stanowisko UE w sprawach zagranicznych – powiedział Ryszard Galla, poseł Mniejszości Niemieckiej.
- Zgoda, że stanowisko PE ma raczej postać tylko deklaratywną. Stanowisko UE jest bardzo miękkie. Nnów pojawia się kwestia w zdefiniowaniu Unii jako bytu politycznego – zwrócił uwagę Piotr Pancześnik z Porozumienia.
- Popatrzyłbym nieco szerzej na stosunki międzynarodowe i układ sił w świecie, bo przy okazji tak gigantycznych projektów państwa, które się liczą to Rosja, Niemcy i USA. Bitwa o interesy rozgrywa się między tymi 3 państwami, a kwestia polityki Unii Europejskiej czy polityki między krajami UE to co innego – ocenił Paweł Kampa z SLD (Lewica).
- Polityka międzynarodowa to splot wielu deklaracji i wypowiedzi, które budują całokształt tej polityki. To jest umiejętność budowania mniejszych i większych sojuszy, zobaczmy, że Rosjanie próbowali otruć Nawalnego, Niemcy go wyleczyli i to nie przeszkadza, by Niemcy z Rosją budowali razem gazociąg. Polityka międzynarodowa to dbanie o biznes narodowy i o swoją przewagę. I to też nie tak, że Trump blokował Nord Stream, bo kochał Polskę, tylko USA miały w tym interes, bo mają u siebie nadwyżkę gazu na rynku, a Polska wydaje się być dobrym odbiorcą z racji gazo portu w Szczecinie – mówił Szymon Godyla z Nowoczesnej (Koalicja Obywatelska).